Katecheza na listopad 2024r

Choroba Duszy Faryzeizm

Istnieje dużo opracowań poszczególnych grzechów, jednakże nie spotkałem się z opisem, charakterystyką tak negatywnej postawy duchowej człowieka, jak faryzeizm. Jezus przestrzegał tych, którzy w Niego uwierzyli, przed osobami, prezentującymi faryzejską postawę. Nazwa „faryzeusze” związana jest z warstwą duchownych żydowskich, którzy byli też znawcami Pięcioksięgu. Jednak wiedza, jaką posiadali i status społeczny oddaliły ich od prawdy, gdyż prawo Boże tłumaczyli po swojemu. Faryzeusze tworzyli jedno z największych stronnictw religijnych w czasach Jezusa Chrystusa. Ich stronnictwo powstało około drugiego wieku przed Chrystusem. Określano ich „odłączonymi” z powodu przekonania, że oni lepiej, bardziej skrupulatnie przestrzegają Prawa Mojżeszowego, a pozostali, którzy tego nie czynią, byli nazywani przez nich nieczystymi. w tym opracowaniu zajmę się opisem postawy faryzeusza względem Jezusa i odniosę to do współczesnych błędnych postaw ludzi względem Boga i bliźnich. Faryzeizm może być ukryty w człowieku, który nie zdaje sobie z tego sprawy, co jest obiektywnie mniejszym złem; lecz są osoby, które są świadome że są faryzeuszami, postawa ta odpowiada im, praktykują ją świadomie, wówczas jest to wielkim złem.

Mentalność Urzędu Skarbowego

My mamy, prawo, a według prawa powinien On umrzeć (J 19,7).

Dla osoby, która myśli o drugich w ten sposób, nie liczy się nic, oprócz zachowania zewnętrznych przepisów. Jak wiemy, Judaizm posiadał ponad pięć tysięcy przepisów. Jednak Żydzi, gdyby o tym, co Jezus nauczał pamiętali, wypełniliby prawo, a zwracając uwagę tylko na rzeczy zewnętrzne a pomijając ducha, sami prawa nie zachowali, ponieważ najważniejszym prawem, kanonem, przepisem dotyczącym Boga i ludzi jest przykazanie miłości. Natomiast Faryzeusze uszczegóławiali swoje widzenie siebie i innych tylko w kontekście poszczególnych przepisów, bez oglądu i zachowania istoty prawa. Musieli tworzyć mnóstwo przepisów regulujących ich życie, gdyż nie potrafili zachować miłości wobec drugiego człowieka. Faryzeusz z zasady uważał drugiego za winnego, za przestępcę, za gorszego, gdyż zachowywał pozory prawa, pomijając całą jego istotę – miłość.

Owi uczeni w Piśmie, faryzeusze, przestali pokładać nadzieją w Bogu, lecz złożyli ją w drobiazgowych przepisach i we własnych uczynkach. Dobro, które czynili, miało jeden skutek – wbijało ich w pychę. Faryzeusz stawał się urzędnikiem, funkcjonariuszem, który szuka uchybień u innych, w tym był perfekcyjny i bezwzględny. Znalezienie uchybienia u innych staje się dla niego łatwe, radosne i satysfakcjonujące, gdyż on zachowuje drobiazgowo przepisy, w tym znajduje swoją wyższość i przewagę nad drugimi, którzy nie spełniają drobiazgowo wszystkich przepisów.

Postawa stróża prawa.

Gdy faryzeusz już coś znajdzie, to nie odpuści, musi napomnieć i ukarać, potępić drugiego. Będzie gonił człowieka, aż go dorwie i wpędzi w poczucie winy. To będzie najmniej szkodliwe dla drugiego człowieka. Faryzeusz postara się też oskarżyć tą osobę przed innymi i odbierze „winnemu” dobre imię. Również potrafi „dla dobra sprawy” donieść na daną osobę i doprowadzić do sądu, spowodować kary finansowe lub wyrządzić inne krzywdy, w pozorach zachowania prawa. Będzie swego rodzaju rybitwą, która spada na rybę z góry i dziobie ją w kark, by zabić. Faryzeusz nie widzi i nie słyszy drugiego człowieka, ale doskonale widzi jego uchybienia i błędy.

Skutki Faryzeizmu.

Ograniczenie myślenia. Skutkiem faryzeizmu jest głuchota i ślepota, można dodać głupota. Faryzeusz przez swoją postawę widzenia człowieka tylko przez pryzmat przepisów, staje się ograniczony w myśleniu, nie myśli samodzielnie. Jego postawę wobec drugiego determinuje posłuszeństwo i prawne podejście do życia. Stąd nie posiada w sobie empatii, wczucia się w sytuację innej osoby. Nie szuka alternatywnego rozwiązania, nie mówiąc o kompromisie, lecz indywidualnego i autorytarnego rozstrzygnięcia sprawy. Jego myślenie jest ograniczone przez własny punkt widzenia, zdeformowany grzechem. Czyli na przykład: dwie osoby, których poglądy są zbieżne, dyskutują o Bożym miłosierdziu. Jedna z nich podkreśla rolę sprawiedliwości i kar Bożych. Druga natomiast dokonuje własnej interpretacji myśli i słów. Dochodzi do wniosku, że ten drugi nie wierzy w Boże miłosierdzie, czego tamten wcale nie powiedział. Osoba oskarżona jest zaskoczona wnioskami drugiej osoby, oraz upokorzona przypisywaniem złych intencji i niewiary, bo wierzy w miłosierdzie Boże, wiele mu zawdzięcza, lecz wie, że istnieje też gniew Boży i nie możne być przebaczenia bez żalu za grzechy i bez zadośćuczynienia. w ten sposób problem narasta. Faryzeusz dopowiedział sobie, co chciał, co nie było zgodne z prawdą i w ten sposób wywołał zamieszanie i doprowadził do podziałów. Następuje konfrontacja, lecz faryzeusz nie przyjmuje wyjaśnień, lecz powtarza swoją wersję, upiera się przy jedynie własnej interpretacji. Potem w środowisku oskarża drugą osobę o to, czego ona nie powiedziała.

Zakłamanie – Pycha, która jest istotą faryzeizmu powoduje to, co powiedział Jezus: Widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki w swoich oczach nie widzisz (Mt 7,3). Skutkiem faryzeizmu jest odwrócenie rzeczywistości, czyli zamiana prawdy w kłamstwo. Dana osoba wszystko odwraca: inni są źli, inni się mylą, ja jestem dobry i myślę właściwie. Występuje też forma faryzeizmu bezczelnego, kiedy ktoś okłamuje innych w żywe oczy. Takim przykładem była postać arcybiskupa Bugniniego, który zniszczył Mszę Świętą Trydencką, a jednocześnie powiedział, że poświęcił „dwadzieścia siedem lat (…) przywróceniu młodzieńczego piękna, wyrazistości i pełnej słodyczy świeżości publicznej modlitwie kościoła”.

Radykalizowanie się – Faryzeusz stara się być liderem w pokucie, modlitwach, poglądach. Nie czyni tego w dobrych intencjach, lecz dla własnej chwały, lub by negować innych. U świętych radykalizacja w praktykach pokutnych zawsze wynikała z żywej miłości do Boga, przekładała się na wzrost cnót. Była związana z przekonaniem o własnej niegodności i potrzebie pokuty z powodu własnych słabości albo z pokornej miłości do innych i wynagradzania za ich grzechy, by wyprosić im nawrócenie i przebaczenie Boże. Radykalizacja u faryzeusza wzmacnia jego wady, głównie pychę. Staje więc on do gonitwy z innymi w zawodach o to, kto lepiej wie, kto lepiej się modli, kto jest świętszy, kto jest ważniejszy, kto ma najwięcej do powiedzenia: dla zdobycia pierwszego miejsca, władzy i podziwu u innych. Jezus mówił, że faryzeusze lubią pochwały i pierwsze miejsca przy stołach. „Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać” (Mt 6,5). Postawa faryzejska radykalizuje też jego znajomych i w taki sposób powstaje konkurencja w biciu rekordów Guinnesa: o to, kto będzie jeszcze bardziej skrajny w swych religijnych poglądach i zachowaniu. To naprawdę ma miejsce, oraz przekracza wszelkie kryteria zdrowego rozsądku. Niestety, zły przykład pociąga innych do naśladownictwa.

Okradanie innych.

Mówił o tym Jezus w stosunku do uczonych w piśmie: „Objadają domy wdów i dla pozoru długo się modlą” (Łk. 20, 47). To nie tylko objadanie ale i okradanie materialne, oraz manipulacje, jakie stosują na ludziach, by osiągnąć swoje cele. a jednym z nich jest doprowadzenie innych do piekła, gdyż diabła mają za ojca: „Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J. 8, 44). Dziś występują tacy faryzeusze i są oni biskupami, którzy przeszli na stronę wrogów Kościoła Świętego. Łatwo ich przejrzeć przez pozoranctwo, jakie uprawiają. Nie bronią owiec i ich los jest im obojętny. Nie widać u nich cierpienia, i mają się dobrze. Natomiast głoszą fałszywe nauki niezgodne z magisterium Kościoła. Przez co też usprawiedliwiają przy okazji swoje grzechy, ich pozorna pobożność ma przykryć wady i osobiste występki.

U faryzeuszów występuje przebiegłość. Nie zdradzają swoich prawdziwych celów, udają przyjaciół innych ludzi oraz mówią o poprawie sytuacji, a w rzeczywistości demontują to, co jeszcze zostało do zniszczenia. Można tu dać przykład polityków i ich przedwyborczych deklaracji.

Brutalność – Jezus mówi: Macie uszy a nie słyszycie, macie oczy a nie widzicie (Mk 8,18). Pewien starszy człowiek jechał szybko samochodem, bo mąż jego córki miał wypadek, straszny uraz mózgu, rozbita czaszka; kobieta nie była w stanie zapanować nad autem, była rozbita i zapłakana. Starszy człowiek jechał 80 km/h w miejscu, gdzie ograniczenie było do 50 km/h. Policjantka zatrzymała go i poinformowała, że za to wykroczenie należy się kara 600 zł. Starszy człowiek prosił o zmniejszenie kary, ale policjantka sprawdziła, że był karany i nie bacząc na sytuację i prośby, podniosła mandat do kwoty 1600 zł. Kobiety w zachowywaniu przepisów są bardziej bezwzględne od mężczyzn, są bardziej małostkowe i gdy mogą, potrafią się na mężczyznach ale i na innych kobietach mścić, kiedy mają nad nimi władzę.

Inną formą brutalnego traktowania innych oprócz bezwzględności jest nachalne, krytyczne podejście do innych. Taka osoba nie widzi dobra, jakie ktoś uczynił, lecz niedoskonałości, jakie w jej działaniu wystąpiły. Potrafi w większym gronie zwrócić uwagę pozornie dla dobra sprawy, jednakże publicznie upokarzając inną osobę. Dzieje się tak z tego powodu, że duchowa choroba faryzeizmu prowadzi do uczucia wyższości względem innych osób. Jest to duchowe odcięcie od bliźniego, który jest w jakimś sensie także towarzyszem naszej drogi, choćby przez jedną wiarę jest naszym bratem lub siostrą. Takie oddzielenie spowodowane jest grzechem pychy, który daje pozory wyższości, co prowadzi do skarłowacenia duszy, małostkowości, cynizmu a nawet pogardy. Taki stosunek zajął Sanhedryn względem Zbawiciela, zanim skazał Go na najgorszą, najbardziej brutalną formę śmierci.

Faryzeizm odbiera innym prawo do używania wolnej woli, odbiera im prawo samodzielnego myślenia i swobodnego działania. Faryzeusz narzuca swoją wolę i sposób myślenia jako jedyny właściwy i słuszny dla wszystkich, którzy mają być podporządkowani ustalonym przez niego zasadom.

Jezus opisał też jeszcze jeden skutek faryzeizmu: zatrutą duszę. Taki stan duszy nazwał kwasem, trucizną. Powiedział do Apostołów: Strzeżcie się kwasu Faryzeuszów (Mt 16,5) To jest ów jad diabelski, jaki dana osoba ma w sobie i powoduje, że nie potrafi się ona cieszyć Bogiem. Nie widzi piękna, powodów do wdzięczności, lecz z pobożności czerpie inspirację do rządzenia innymi, do nieuświadomionych lub świadomych ataków na innych, które postrzega jako swoją misję życiową, jako pracę dla Boga i Kościoła, jako nawracanie bliźnich. Cały czas przeżywa jakieś negatywne oceny swojej osoby i również stosuje je wobec innych. Ten dramat duchowego faryzeizmu pogłębia egoizm, który zamyka truciznę w środku serca i myśli człowieka. Nie może wtedy dusza takiego człowieka być oczyszczona. Przez egoizm kwas faryzeizmu jest doprowadzony do temperatury wrzenia, aż przy najmniejszej okazji wybucha! Musi się to skończyć jakąś awanturą, gdyż osoby takie bardzo łatwo się oburzają, rzekomo w obronie wiary i słuszności, i szybko, gwałtownie podejmują wojnę. To nie ma nic wspólnego z cnotą waleczności, lecz jest podsycane grzechem pychy. Sam faryzeusz ma ducha oskarżeń i atakuje innych. Jednak jeśli ktoś zwróci mu uwagę, to następuje silna reakcja, oburzenie urażonej „świątobliwości”, wrzenie, jakby ktoś dolał wodę do kwasu.

Jezus Chrystus mówił też o duszach faryzeuszów, gdy powiedział, że to groby pobielane. Czyli z zewnątrz udają czystych, sprawiedliwych i działających właściwie, a tak naprawdę, wewnętrznie są jak stare, zmurszałe kamienie, na których zalęgło się robactwo żywiące się brudami.

Osoba, która ulega faryzeizmowi jest ciągle niespokojna. Jest poddenerwowana. Atakuje innych, poucza ich, łamie ich przekonania, strofuje, zniewalając przemocą intelektualną czy emocjonalną. Staje się źródłem chaosu w danej grupie. Ten zamęt udziela się innym.

Tak naprawdę faryzeusz niszczy siebie. Ostatecznie nie jest lubiany, co najwyżej ludzie ulegają jego presji, i wchodzi w samotność, gdyż boi się negatywnej oceny ze strony innych ludzi. Pycha każe mu innymi dyrygować, pogardzać, zarządzać, ale nie znosi prawdy o sobie. Poza tym, działając presją i przemocą, także emocjonalną, wszystkich poniża, podporządkowuje sobie, konfliktuje, gdyż stawia znajomym za wysokie wymagania. Jednak zdaje sobie sprawę, że inni też mogą go zlustrować i zobaczyć jego niedoskonałości oraz zaatakować. To jeszcze optymistyczna wersja. Bo występuje też faryzeizm dojrzały, w którym dana osoba u siebie nie widzi nic złego, zawsze robi dobrze narzucając siebie innym, uważa się za świętą i nieomylną, a cokolwiek się dzieje nie po jej myśli, to zło i złośliwość, grzeszność innych, których należy zniszczyć. a jednak nawet św. Tomasz z Akwinu, doktor nauk teologicznych, nie wszystko wiedział, nie wszystko ogarnął, mylił się: w koncepcji wcielenia i jego interpretacja była mniej doskonała niż franciszkanina św. Bonawentury. Nie ma na tym świecie osoby nieomylnej, tylko Bóg jest bez skazy i błędu, bo jest samą doskonałością. Dojrzały faryzeizm jest już formą bałwochwalstwa, jednego z najsroższych grzechów. Prowadzi on też do grzechów względem Ducha Świętego. Czyli może też połączyć się z odrzucaniem jakiejś prawdy Kościoła świętego, lub oddalaniem natchnień Ducha Świętego, lub też z pogardzaniem łaską Bożą, która wzywa do nawrócenia. Faryzeusz uważa siebie za pół boga, lub jest nim dla siebie. Inni mają go adorować i doceniać jego kompetencje.

Przyczyny

Możemy się zastanawiać, dlaczego tak jest, skąd tyle podłości w faryzeizmie. Wydaje mi się, że wynika to z niewiary w Boga, która ogranicza poznanie Jego miłości. Drugim powodem może być brak szacunku do siebie samego. Czyli deficyty miłości w rodzinie. Trzecią przyczyną grzechów jest pycha, uzależnienia, gniew, łamanie szóstego przykazania, które to grzechy prowadzą do brutalnego traktowania innych. Postawy faryzejskie mogą też wynikać z nieuświadomionej chęci zemsty. Na przykład, jeśli w domu był ojciec alkoholik i żona psychicznie się na nim mściła, to córka, widząc krzywdy wyrządzane rodzinie przez ojca i mszczącą się matkę, może to samo czynić względem swojego znajomego lub innego mężczyzny. Występują tu mechanizmy współuzależnienia. Dana osoba była zniewolona alkoholem, a druga osoba w rodzinie gniewem, lub inną postawą negatywną, agresywną. Chociaż tego nie chce robić, to jednak wciąż niszczy innych postawą braku przebaczenia, lub utrwaloną, wyrobioną przez doświadczenie koleiną innego grzechu. Doprowadza ona do upokorzeń i wzgardy względem własnego ojca, a potem czyni to wobec męża, lub księdza, lub innego mężczyzny. Dzieje się tak, ponieważ kobiety są bardziej pamiętliwe i mściwe, zależne, pozbawione siły fizycznej, więc reagują i manipulują w sferze psychicznej i emocjonalnej.

Faryzeizm jest też natężony u osób o słabej konstrukcji psychicznej, które mają chorobę skrupułów. Ich brak zdolności do uogólnienia i widzenia problemu w całości powoduje z ich strony faryzejski atak na inne osoby lub na siebie. Są to dręczenia, pytaniami, czy nie popełniłem błędu lub grzechu. Potem te natręctwa przechodzą w fazę napomnień innych, lub częste bieganie do spowiedzi, z przekonaniem, że się popełniło grzech. Nawet po spowiedzi nie są spokojni bo uważają, że zapomnieli wyznać w tym sakramencie czegoś, co jest bardzo ważne!!! Potrafią krzyczeć na innych, wprowadzać nierealne problemy, naprawdę błahe sprawy przedstawiać jako śmiertelnie ważne. Natomiast grube grzechy są przed nimi zakryte z powodu pychy. Nie zobaczą ich, bo nie pozwolą sobie zwrócić uwagi, lub ją zlekceważą.

Na postawę faryzejską w duchowości podatni są perfekcjoniści. Oceniają oni innych według bardzo wyśrubowanej normy. Może to wynikać z ukrytych kompleksów i niskiej oceny samego siebie, która jest zawoalowana wysokim mniemaniem o sobie. Perfekcjonizm może dotyczyć tylko nas samych i wtedy jest mniej groźny dla innych. Jednak, jeśli ktoś cały czas wzywa nas do doskonałości, staje się przykry i nie do wytrzymania. Często za tym kryją się jakieś demony przeszłości, nie mające nic wspólnego z wiarą i Bogiem.

Faryzeusze uwiarygodniają się dobrymi uczynkami, wiedzą, radykalizmem wiary. Dlatego wokół nich tworzy się grupa ludzi zainteresowanych ich osobą. Co jakiś czas faryzeusze jednak odkrywają swoje oblicze, wybierają jakiegoś człowieka lub temat na cel swojego ataku. Może to być nawet uderzenie w modlitwę. Szukają, szukają, szukają, aż znajdą błąd i dają inne tłumaczenie tekstu, a odrzucają zaakceptowane przez Kościół. Na przykład zmieniają Modlitwę Pańską, modlitwę do Michała Archanioła, wynajdują jakieś inne tłumaczenia, lub robią własne i tworzą zamęt. Ludzie są pod wrażeniem, bo ich uzasadnienie wydaje się słuszne, lecz skutki są opłakane, bo wierni się kłócą, spierają i skaczą wzajemnie do gardeł pod pozorami troski o prawdę religijną, sprzeczając się, która wersja jest ważniejsza. Na szczęście jest ksiądz, który może to rozstrzygnąć, lecz nawet on dla nich nie jest autorytetem. Potem znajdują kolejny temat do ataku, lub osobę, którą według nich należy poniżyć. Czynią to brutalnie i bezwzględnie. Zawłaszczają nie tylko doktrynę wiary, ale też i ludzi, których zwiedli. Stwarzają elitarną grupę, w której czują się ważniejsi. To jest czysta forma faryzeizmu. Dalsze owoce to podziały, nowe frakcje. Widać tu podobieństwo do protestantyzmu, metodologia jest ta sama. Negacja tradycji także w porządku hierarchicznym, szacunku do urzędu, oraz własna interpretacja.

Faryzeizm, jak naucza Pismo Święte, jest chorobą neofitów, gdyż oni łatwo wpadają w pychę, wiedząc mało, są oszołomieni pobożnością, mają entuzjazm i chcą wszystko robić jak najlepiej, umiarkowanie uważają za zdradę. Pisze o tym św. Paweł tłumacząc zasady wyboru biskupa. „Nie może być świeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie potępienie” (1Tym 3, 6). Neofici uzupełniając szybko wiedzę, mają jednak braki rozwoju duchowego oraz moralnego. Zwłaszcza w środowiskach charyzmatycznych, gdzie wiedza w ogóle nie jest wymagana, moralność i ćwiczenie się w cnotach tym bardziej nie jest potrzebna, a liczy się entuzjazm, emocjonalność, którą manifestuje się kosztem rozumu i cnoty. Rozwój duchowy nie następuje tak szybko, jak zdobywanie wiedzy religijnej, lub, zastąpiony przez uczucia, nie następuje w ogóle. Brak kontaktu z doświadczonym księdzem prowadzi do zakłóceń w harmonijnym rozwoju duchowym. W środowiskach tradycyjnych oprócz rozwoju intelektualnego, wiedzy religijnej osoba nawrócona, by uniknąć choroby pychy na której bazuje faryzeizm, powinna podejmować wytrwałe praktyki religijne na przykład zobowiązania modlitewne, oraz, co jest jeszcze bardziej istotne – praktyki pokutne, wynagradzające za własne grzechy. a to wszystko jeszcze powinno być zwieńczone pracą nad rozwojem cnót własnych, niekoniecznie cudzych, ponieważ nawet długie modlitwy mogą prowadzić do faryzeizmu, gdy dana osoba nie zmienia się na lepsze. Widząc, że wypełnia literalnie przykazania, może grzeszyć pychą wobec innych, słabszych, upadających. Jednak jeśli ktoś nierównomiernie się rozwija, kiedy jego moralność nie idzie w parze z zewnętrznymi praktykami, wypełniane prawo nie idzie w parze z miłością: „Przede wszystkim miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechów” (1P 4,8), to dochodzi wtedy do wynaturzeń życia duchowego, oderwania od rzeczywistości, porzucenia nauk Jezusa Chrystusa, co widać np. w rygoryzmie, braku szacunku do innych, przesadnego indywidualizmu. Neofita, który jeszcze niedawno był w grzechach śmiertelnych i wielkie ma długi względem Boga, nagle o tym zapomina. Już nie zdaje sobie sprawy, że tylko dzięki łasce Bożej jest przy Bogu, a bez Bożej łaski do tej chwili by się taplał w grzechach z przeszłości. a dziś sam potępia tych, którzy wydają mu się gorsi, bo może nie mieli tyle łask, co on.

Środowiska Tradycji powinny, też zrobić rachunek sumienia w tej kwestii. Bo wielu tam neofitów, którzy są parę miesięcy czy lat na Mszy Świętej Trydenckiej i uważają się z tego powodu za ekspertów w sprawie wiary oraz za lepszych w stosunku do innych. Na pewno przyjmują obficiej łaskę ze świętego naczynia tradycyjnego obrzędu, lecz jaką mogą poszczycić się przemianą? Czy również na miarę ich poznania wzrasta w nich pokora i uniżenie wobec Boga oraz duch służby wobec innych? Czy wzmacnia się w nich cnota, czy poczucie wyższości, oraz samozadowolenie. Jeśli tak, to są neofitami, którzy wpadli w zasadzką złego, a choroba duszy się w nich rozwija. Nie jest to winą Tradycji, Mszy Świętej, lecz jest to ich własny błąd i grzech.

Jeśli te nauki odniosłeś tylko do innych a nie do siebie, to znaczy, że kwas faryzejski jest w tobie.

Często tę postawę zarzuca się księżom z tego powodu, że co innego mówią, a co innego robią, lecz sądzę, że każdy z nas bardzo jest narażony na chorobę duszy, jaką jest faryzeizm. Trzeba się go wystrzegać. Może on nawet prowadzić do wiecznego potępienia w piekle, jeśli stanie się odrzuceniem Boga i łaski zbawienia. Jezus Chrystus wielokrotnie ostrzegał faryzeuszy przed przekleństwem i karami, jakie na siebie ściągają: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morza i lądy, aby pozyskać jednego współwyznawcę, a gdy się nim stanie, czynicie go synem piekła dwa razy takim jak wy sami.

Lecz biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Sami bowiem tam nie wchodzicie ani wchodzącym nie pozwalacie wejść. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo pożeracie domy wdów i dla pozoru odprawiacie długie modlitwy. Dlatego otrzymacie surowszy wyrok.

Biada wam, ślepi przewodnicy, którzy mówicie: Kto przysięga na świątynię, to nic nie znaczy, ale kto przysięga na złoto świątyni, jest związany przysięgą. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze: złoto czy świątynia, która uświęca złoto? a kto przysięga na ołtarz, to nic nie znaczy, lecz kto przysięga na ofiarę, która jest na nim, jest związany przysięgą. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze: ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę?

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, anyżu i kminku, a opuszczacie to, co ważniejsze w prawie: sąd, miłosierdzie i wiarę. To należało czynić i tamtego nie zaniedbywać. Ślepi przewodnicy! Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda.

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo oczyszczacie kubek i misę z zewnątrz, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Ślepy faryzeuszu, oczyść najpierw wnętrze kubka i misy, aby i to, co jest na zewnątrz, było czyste.

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo jesteście podobni do grobów pobielanych, które z zewnątrz wydają się piękne, ale wewnątrz pełne są kości umarłych i wszelkiej nieczystości. Tak i wy na zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, ale wewnątrz jesteście pełni obłudy i nieprawości.

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo budujecie grobowce proroków i zdobicie nagrobki sprawiedliwych; i mówicie: Gdybyśmy żyli za dni naszych ojców, nie bylibyśmy ich wspólnikami w przelewaniu krwi proroków. a tak sami sobie wystawiacie świadectwo, że jesteście synami tych, którzy pozabijali proroków. i wy dopełnijcie miary waszych ojców! Węże, plemię żmijowe! Jakże będziecie mogli uniknąć potępienia ognia piekielnego?” (Mt 23, 13-33)

Bóg, próbuje walczyć o duszę faryzeusza i dopuszcza w jego życiu duchowym, czy osobistym porażki. Dzieje się tak, aby mógł on zrozumieć swoje błędy i w pokorze powrócić do Niego. Jego upadki w grzechy są coraz cięższe, aż dochodzi do uzależnień oraz zatwardziałości serca. Pomoc w tedy takiej osobie graniczy z cudem.

Podam kilka wskazówek , jak unikać jadu faryzeuszy i z niego się uwalniać. Jezus bowiem ukazał sposób na leczenie z faryzeizmu. Jest nim uświadomienie sobie własnych grzechów. „Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste” (Łk. 11,41). Przypomnienie sobie własnych złych myśli, złego postepowania uczy pokory i szacunku względem innych. Wówczas możemy sobie uświadomić, że nasze własne uchybienia są gorsze od niedoskonałości ludzi, których krytykujemy. Kiedy to zrozumiemy, naprawdę wiele rzeczy staje się prostszymi, a my sami nie stworzymy burzy w szklance wody.

Modlitwa uniżenia: Codziennie należy upokarzać się przed Boskim majestatem i stawać się żebrakiem Jego miłosierdzia. Położyć się krzyżem, skulić i dotknąć czołem podłogi, oraz przypominać sobie grzechy danego dnia lub błędy dawne i płakać nad nimi. Wydobywać z wnętrza swoją małość i prosić o przebaczenie. Uświadomienie sobie, że jest się podłym grzesznikiem spowoduje litość Boga, który usunie z duszy kwas faryzejski, a wtedy człowiek zacznie się cieszyć miłością Bożą i do innych ludzi.

Skutkiem modlitwy uniżenia jest pokora względem Boga, ludzi, i siebie. Człowiek zaczyna patrzeć na życie przez Serce Jezusa. a ułomności własne lub innych wzmacniają poczucie zależności od łaski Bożej, wzmagają modlitwę i pokutę dla wynagrodzenia za grzechy. Napomnienia człowieka pokutującego i pokornego są właściwe i skuteczne. Bo napomina innych mając niższe mniemanie o samym sobie niż o innych.

Ćwiczenie się w pokorze to dobre lekarstwo na faryzeizm. Może ono też następować, przez wyrzekanie się wysokiego mniemania o samym sobie. Nawet jeśli ktoś ma wyższe wykształcenie, nie oznacza, że jest ważniejszy, lub lepszy od pracownika fizycznego. Po prostu pełni inne zadania. Nie chodzi mi o komunistyczną unifikację, lecz podejście z szacunkiem do drugiego człowieka, bez wyższości.

Nie ma też lepszego lekarstwa jak Sakrament Spowiedzi. Modlitwa uniżenia prowadzi do niego, oraz pozwala otrzymać z niego jak najwięcej łaski Bożej.

By nie ulec faryzeizmowi trzeba się uczyć powściągliwości w ocenie innych oraz znać swoje miejsce w szeregu. Brak pohamowania krytyki jest faryzeizmem. Trzeba tu zachować właściwe proporcje. Nawet czasem dobrze jest całkiem wyrzec się mówienia o innych, lecz nie można do tego zobowiązywać znajomych. Bo będzie to już faryzeizmem. Świadczyć może o tym zadnie: Ja pracują nad sobą a wy tego nie robicie! Już dana osoba może się popisywać przed drugimi swoją pobożnością, tracąc łaski, które mogłaby zgromadzić przez pokorę i umartwienie poprzez zaniechanie takich uwag.

Człowiek, która chce uniknąć tej choroby duszy, powinien zachowywać hierarchię, jaka jest w życiu ludzi, czy w rodzinie, w Kościele, z powodu wieku itp.. Jeśli ma mniejsze doświadczenie życiowe, zawodowe lub inne, nie może arogancko podchodzić do innych, którzy np. po trzykroć mają większy staż zawodowy lub wykształcenie. Jest to nonszalancja i brak pokory, co jest klasycznym wstępem do faryzeizmu. Na przykład, jeśli jest świecką osobą, to niech zajmie się umacnianiem wiary w rodzinie, do czego ma przywilej, lecz niech nie uczy księdza, jeszcze tradycyjnego, co ma robić w Kościele i jak ma prowadzić modlitwy lub duszpasterstwo. Niech realizuje się w powołaniu np. posiada wiele dzieci, poświęca się w pracy itp.

Cierpliwość i łagodność chroni przed faryzeizmem. Kiedyś św. Stanisław Kostka zapytany o to, co by zabrał w podróż powiedział, że wziąłby kapelusz cierpliwości. Jakie trafne określenie. To cierpliwość chroni naszą głowę przed żarem prowokacji i złych myśli jakie mogą się w odniesieniu do innych pojawić. Osoba dojrzała daje innym czas na poprawę, naukę. Nie złamie nadłamanej trzciny i nie dogasi knotka tlejącego. Będzie budować daną osobę zachętą, dobrym słowem i własną pokorą uniżając się przed nią i dając dowody zrozumienia.

Od faryzeuszy należy się izolować, jeśli nie przyjmują naszego napomnienia. Faryzeusze są ludźmi chaosu i na nas go sprowadzają. Wprowadzają nas w wir niepotrzebnych spraw i idei. Możemy wieść życie naprawdę Boże i spokojne, lecz gdy spotkamy faryzeusza, wszystko się zmienia. Choroba przechodzi na nas, jesteśmy zaniepokojeni, modlitwa staje się niemożliwa, bo przeżywamy to, co powiedział faryzeusz itd. Końcem, może być nawet kryzys wiary, nawet jeśli kwitnie religijny aktywizm. Służy on bowiem często tylko jako narzędzie budowania wizerunku a nie służy wierze, Kościołowi i duchowości.

Trzeba nam zamykać się na ludzi, którzy zarażają innych chorobami duszy czyli swoim grzechem. To tak, jak zamknięte naczynia z jedzeniem. Trzeba je szczelnie zakryć, bo wlecą do środka mole albo muchy i złożą jajeczka i będziemy mieli robactwo w domu. Jeśli tego nie zrobimy, damy się zarazić, zaangażować, podporządkować złu i przepadniemy.

Przed faryzeizmem chroni też cierpliwość. Dzięki niej nie wejdziemy w polemikę z osobą nadętą i nie pozbawi nas ona ciężko zdobytej łaski. Św. Stanisław Kostka nazwał cierpliwość kapeluszem, gdyż chroni głowę przed skwarem. Możemy powiedzieć: chroni głowę przed żarem ognistych słów, wychodzących z grzesznej duszy.

Schronienie się w Bogu, dopóki jesteśmy w swoim wnętrzu ukryci z Bogiem, sprawia, że jesteśmy bezpieczni, jednak, gdy damy się sprowokować do niepotrzebnej rozmowy, możemy przegrać wiele. Dając się wciągnąć w nieodpowiednie tematy, w zbyteczne rzeczy, polegając na faryzeuszu w swoich sądach i opiniach, bez odpowiedniej wiedzy, możemy łatwo wejść w grzech fałszywego świadectwa.

Obrony wiary, braterskie napomnienie, w których wymienia się grzechy innych osób, nie można mylić z faryzeizmem. Zawsze ważne są intencje. Jeśli jakaś osoba pragnie rozliczenia z nadużyć, była świadkiem malwersacji finansowych, lub widzi, że prawo stanowione jest bezprawiem, musi zareagować. To jej obowiązek. Trzeba oceniać to, co widzimy i słyszymy. Od Boga mamy władzę zarządzania tym światem. Nie możemy uniewinniać winnych, bo wtedy byśmy znów wpadli w pułapkę faryzeizmu, okrytego powłoką psychologii, że ktoś np. miał złego ojca i matkę oraz musimy jemu darować jego złe postepowanie.

Zakończenie
Podsumowując: faryzeizm według słów Jezusa jest bardzo niebezpieczny, może nawet prowadzić do piekła a na pewno do choroby duszy. Dziś występuje wiele grup o charakterze faryzejskim powołujących się na religię. Gromadzą się w Kościele lub poza nim. Są to też różnorakie bractwa, jak w przypadku ich poprzedników – faryzeuszy. Oddzielają się od innych ludzi oraz stronnictw religijnych w przekonaniu, że tylko w ich środowisku jest czystość kultu. Inni to nieczyści, niedokształceni, oraz osoby będące w błędach, nieczyści. Współcześni faryzeusze w imię Boga wprowadzają coraz większy zamęt i zatwardzają się w złym myśleniu i czynach, mamiąc się fałszywym samozadowoleniem. Myślą, że mają monopol na prawdę i kult Boży.

Faryzeizm jest duchową chorobą, która jak epidemia może dotknąć całe skupiska ludzi. Dzisiejsza cywilizacja, która opiera się na egoizmie i grzechach sprzyja rozwojowi tej postawy. Ostatecznie prowadzi on do niewiary w Syna Bożego i Jego dzieła jakim jest Kościół Święty.

Boże strzeż nas przed faryzeizmem!!!

Katecheza na październik 2024r


Błogosławiona Cisza

Żyjemy dziś w wielkim hałasie i pośpiechu. Bardzo często przez to środowisko wrogie życiu wewnętrznemu nie jesteśmy zdolni do skupienia i postępu w życiu duchowym. Cisza staje się dziś konkretnym wymogiem dla uniknięcia chaosu i zamętu jaki jest w świecie.

Bóg jest ciszą. Jezus Chrystus jest ciszą. Zrodzonym z cichej owieczki Maryi jak przypominają nam o tym teksty liturgiczne. Dlatego On sam od nas wymaga ciszy. Pisze o tym prorok Habakuk „ Niech zamilknie przed nim cała ziemia (Hb 5, 20)”. Bóg jest tak potężny, wszechmocny, święty, że nasze słowa przed Nim stają się pewnym nietaktem. Słowo jakim Jest Syn Boży wyłania się z ciszy. Osoby mające zdolność do milczenia i charakteryzujące się cichością duszy mogą i potrafią je przyjąć. One są zdolne do przyjęcia objawienia jakie Bóg przed nimi może odsłonić, gdyż On kocha osoby ciche i hojnie je nagradza.

Bóg przekazuje nam szczególnie dziś błogosławieństwo swoje dla cichych. Stają się oni wyróżnieni i wybrani przez Niego do posiadania ziemi. Jest ona im przekazana przez Boga jako przestrzeń do spotkania z Nim. Na niej ma stanąć świątynia, gdzie On będzie czczony, gdyż cisza jest nieodzownym warunkiem komunii z Bogiem. Bierną postawą kontemplacji i wyczekiwania objawienia się miłości Bożej. Tego mogą doświadczyć osoby obdarzone tym błogosławieństwem.

Jezus bardzo ceni ciszę i wyróżnił ją z wszystkich innych cnót mówiąc: Uczcie się ode mnie bo jestem cichy (…) sercem. Cisza jest łaską, którą można rozwijać. Wynika ona z cnoty bojaźni Bożej i prawdziwej pobożności. W ciszy możemy usłyszeć Boga. Otrzymać jego przesłanie, będące na przykład przestrogą. Pewien góral co niedziela chodził na Mszę świętą do Kocioła na ustalona godzinę. Łączyło się to też z przeprawą przez Dunajec. Były już zimne dnie a lód na powierzchni rzeki tworzył warstwę lodu. Jednak Ojciec rodziny otrzymał po modlitwach porannych natchnienie dziś idziemy na inną godzinę na Mszę. W tych dawnych czasach nie było dyskusji przeprawili się wcześniej. Okazało się, że jeśli by poszli tak jak zawsze zginęli by. Druga przeprawa była tragiczna, wszyscy z tratwy w padli do zimnej wody i dostali się pod warstwę lodu i poginęli. Cnota ciszy może ocalić, bo słyszymy to co Bóg nam szepta do duszy. Jednak dziś jest mało ludzi zdolnych do ciszy, wybierają hałas i światowość dlatego w ten sposób pogardzają miłością Bożą, która chce się oddać osobom cichym.

Cnota ciszy prowadzi samoistnie do modlitwy wewnętrznej, która też możemy określić jako modlitwę serca, a w dalszej fazie do modlitwy odpocznienia – biernej postawy sycenia się Bogiem. Jako owoc spotkania z Bogiem docierają do nas słowa zrodzone w ciszy. Mają one moc przekonywania i są początkiem nawrócenia osoby, która je otrzyma oraz osób, którym je przekaże.

Wyróżniamy ciszę wewnętrzną i zewnętrzną

Do ciszy wewnętrznej prowadzi:

  1. Wywyższenie Boga
  2. Wyrzeczenie się opinii oraz względów innych osób
  3. Uczestnictwo w Mszy Świętej z rana
  4. Cisza po Mszy świętej jako adoracja Jezusa Ukrytego w duszy
  5. Różaniec Święty

Wymienione elementy praktyk religijnych oczyszczają umysł wierzącego z burzy myśli oraz naleciałości złych myśli oraz prowokacji złego. Mając ciszę wewnętrzną łatwiej nam będzie przejść do ciszy zewnętrznej. Co z tego, że ktoś milczy zewnętrzne jak wewnętrznie krzyczy i jest bliski obłędu. Troska o ciszę powoduje, że pragniemy pokoju i nie tworzymy niepotrzebnych konfliktów z ludźmi, które przez gniew rujnują nas duchowo, pozbawiając nas wielu łask.

Do ciszy zewnętrznej prowadzą nas reguły

  1. Wprowadzenie czasu ciszy np. od godz. 21.00 nie odbieram telefonów lub nie piszę wiadomości esemesowych itp. To dobre, by pod koniec dnia odłączyć się od spraw osobistych i przez ciszę znaleźć się w Chrystusie. Poświęcić czas tylko dla Niego. Stać się głuchym na to co zewnętrzne. Oznacza to też ograniczenie korzystanie z telewizji, radia, komputera itp. Te zabiegi są w celu stworzenia przestrzeni dla Boga by skupić się na Nim i oddawać Jemu cześć.
  2. Przebywanie w ciszy na adoracji Najświętszego Sakramentu lub na łonie przyrody.
  3. Starać się mniej mówić, a bardziej słuchać.

Maryję można nazwać Matką Ciszy. Ona rodzi Słowo Boga w dziewiczym łonie i pozostaje Jego świątynią. Jej ciało i dusza jest świętą przestrzenią dla Syna Bożego przez milczenie. Powinniśmy ją naśladować, by też rodzić dobro przez właściwe myśli, jakie powstają w ciszy, oraz czyny godne osoby ochrzczonej.

Jeśli chcemy by Bóg nas prowadził uczmy się ciszy. On przez nią będzie mógł nas prowadzić, przekaże przez Anioła stróża natchnienia i ocali od niebezpieczeństwa.

Katecheza na wrzesien 2024

Polaku, gdzie jest twój honor ?

Kodeks rycerski w Polsce przetrwał w wartościach Bóg, honor Ojczyzna. Nie zachował się w Europie zachodniej, która całkowicie wyrzekła się monarchii i została z laicyzowana. Te trzy wartości były przekazywane jako drogocenny skarb narodu. Ożywały na Mszach za Ojczyznę, codziennym pacierzu, oraz podczas walk o niepodległość Polski. Ta nasza Polska triada Bóg, honor Ojczyna. Pozwala nam zrozumieć, że bez Boga i Jego łaski człowiekowi nie uda się zachować honoru. Natomiast bez Honoru nie uda się utrzymać i zachować wolnej Ojczyzny, gdyż zdrada i prywata stanie się powszechna.

Słowo honor w łacinie oznacza cześć. Z tego określenia wynika, że honor miał za zadanie okazywanie czci np. Bogu lub Ojczyźnie. Można też domyślić się, że jako jeden z elementów kodeksu rycerskiego oznaczał obronę czci tego co dla rycerza było święte. Możemy też określić honor jako wierność względem tego co dla nas jest ważne. Jest to więc cnota pozwalającą obronić i zachować nasz kodeks moralny i duchowe dziedzictwo. Honor łączy dwie najważniejsze dla Polaków rzeczywistości Boga i Ojczyznę. Dlatego też twierdzimy, ze Polak to Katolik bo nie może być inaczej. Osoba, która jest innowiercą zdradziła swoją wiarę nie może więc być człowiekiem honoru! W domyśle w przyszłości zdradzi swoja Ojczyznę.

Zaczynamy zdawać sobie sprawę z ważności tej cnoty. Została ona zaatakowana przez środowiska libertyńskie, by rozbroić obrońców wiary i ojczyzny. Chcieli pozbawić nas czujności by następnie nas złupić. Honor został przedstawiony w sposób karykaturalny jako przesadna nadwrażliwość. Przykładem tego miały być bezsensowne pojedynki. Owszem częściej one wynikały z męskiej pychy, niż wyższych racji. Lecz zabieg ośmieszenia honoru się udał. Dla wielu współczesnych ludzi to pojęcie nie jest zrozumiałe i oznacza swego rodzaju naiwność oraz nadpobudliwość. Nie łączymy go z pychą i chęcią do pojedynków i postawienia na swoim w oderwaniu od obiektywnej prawdy.

Honor łączymy z poznaniem prawdy tego co jest ważne i święte, dążeniem do sprawiedliwości i wyegzekwowaniu tego co jest słuszne. Piękno naszego dziedzictwa jakim jest Bóg i Ojczyzna zachowuje właśnie honor. Dzięki niemu opromienia nas dobro wieków zachowane w tradycji. Cnota honoru jest strażnikiem wielkości naszych przodków, którzy ubogacili nas swoją pracą, walką, twórczością. Przez bycie człowiekiem honoru zachowujemy też przyszłość stając się godnym przykładem dla przyszłych pokoleń.

W Polsce nie brakowało ludzi honoru w każdej warstwie społecznej i powołaniu. Wielu ich było wśród: księży, rolników, naukowców itp.. Jednak każdy zaborca, okupant, kolonizator mordował właśnie takich ludzi, gdyż oni byli nieustępliwi, niezłomni oraz nie szli na współpracę z systemem zła oraz nie zdradzali swych zasad oraz Boga i Ojczyzny. Przykładem bohaterstwa w tym względzie są wszyscy żołnierze wyklęci oraz ich księża kapelani.

Biedą wielką jest sytuacja, gdy ludzie tracą honor stają się skundleni. Jak pies ciągle bity chodzą pochyleni do ziemi. Nie potrafią oni wtedy obronić Boga i Ojczyny w swoim życiu. Nie znają swoich praw. Zapomnieli że są dziedzicami, lecz myślą, że są niewolnikami. Bez honoru stają się sprzedajni, materialistyczny, oraz tracą swoją godność. Z ludzi dumnych stają się niewolnikami błagającymi o resztki z stołu ludzi, którzy okupują dany kraj tak jak syn marnotrawny. Człowiek bez honoru to jak statek na morzu płynący bez kierunku.

Warto dziś postawić Polakom pytanie gdzie jest nasz honor? Dlaczego tak wielu z nas idzie na ustępstwa, godzi się na upokarzające traktowanie. Dlaczego tak wielu z nas dało się oszukać na Franki, kredyty z zmienną skalą procentową itp. Czy nie lepiej było nam żyć skromniej i na własnych warunkach. Nic od naszych oprawców nie brać i nic im nie dawać. Czy jałmużny jakimi są dopłaty dla rolnictwa lub innej działalności nie przyspieszają naszej ruiny. Dlaczego przyjmujemy nie sprawiedliwe warunki do prowadzenia dzielności gospodarczej. Dlaczego Polacy Polakom wystawiają mandaty, donoszą i nakładają kary pieniężne by mieć premię. Przecież inspektorami w terenie z urzędu skarbowego nie są obcokrajowcy. Prawo obecnie jest absurdalne i niewykonalne. Chodzi tylko oto by łupić nadal Polaka. Lepiej być biednym niż niszczyć drugiego doprowadzając go do ruiny i wzbogacać się na nieszczęściu brata i siostry. Gdzie jest wasze sumienie, gdzie jest wasz honor! Kim jesteście!

Do tej powszechnej ruiny, panoszenia się obcych nadzorców, którzy nami pogardzają doprowadził brak honoru. Jest on tchórzostwem którego trzeba się wstydzić i z którego trzeba się wyspowiadać.

Brak honoru doprowadził do upadku moralnego, następnie do utraty wiary. Dalej widać widmo pustych Kościołów, a następnie ich sprzedaż oraz mienia parafii. Obecny Kościół modernistyczny jest tylko fasadą jest jak drewno zjedzone od przez kornika – jest wewnętrznym prochem. Jedno pukniecie i zapadnie się w sobie, tracąc kształty. Do tej dewastacji i utraty dziedzictwa doprowadził brak honoru. Nie było sprzeciwu, obrony sacrum. Karą jest więc ruina. Jeśli ludzie się nie obudzą, dziedzictwo duchowe, kulturowe ojczyźniane rozprzedane będzie na bazarku. Tak się dzieje z rzeźbami i obrazami sztuki sakralnej w Niemczech i Francji. Ktoś wykonał krucyfiks, chrzcielnicę, ławki dla uposażenia Kościoła. Jednak, kiedy on niema gospodarza tylko złodzieja za właściciela to z radością wzbogaci się na tym co jeszcze pozostało. Przepisy prawne do sprzedaży kościołów w Polsce zostały już przygotowane po 2000 roku. Dziś wyposażenie tysięcy kościołów kaplic jest demontowane i rozprzedawane!

Zawsze istnieje możliwość powrotu do naszego kodeksu Bóg, honor, Ojczyzna. Jeśli nie odzyskamy Boga w duszy to i nie będziemy mieli szacunku do samych siebie oraz innych. Trzeba dzięki pomocy Bożej przekroczyć lek, obawy własny komfort życiowy i walczyć o prawdziwą sprawiedliwość jaką objawił nam Chrystus i naszej wszyscy zginiemy w amoku negacji Boga, natury, rozumu.

To osoby wierzące, zawsze na przestrzeni wieków, czyniły ten świat lepszym przez opór względem dyktatorów i nadużywaniem przez nich swej władzy. Jako osoby wyznania rzymskokatolickiego mamy obowiązek przeciwstawienia się współczesnym przejawom bałwochwalstwa w fałszywym Kościele i Ojczyźnie.

Niech honor zwycięży!

Trzeba w sobie kształtować zdolności do zachowania honoru. Można zacząć od dotrzymywania danego słowa, wykształcenia w sobie zdolności do znoszenia długotrwałego wysiłku i osiągnięcia wytrwałości w jakimś celu. Honor tez kształtuje cnota męstwa, która przeciwstawia się niesprawiedliwości. Natomiast z honoru wynika zdolność do piastowania wyższych urzędów, bo tak osoba nas nie zawiedzie i będzie wierna ideałom jakie zadeklarowała. Karą Boską są sytuacje, gdy ludzie wybierają osoby niehonorowe do kierowania krajem. Osoba, która nie ma zdolności honorowych jest dwulicowa i fałszywa. Niech rodzice uczą od małego dzieci jak być człowiekiem honoru, dzięki niemu będę odpowiedzialni. Nie dotknie ich zaraza obojętności i oddzielenia od własnego dziedzictwa i wielkości przodków!

Katecheza na sierpien 2024

Egzorcyzm dla Polski

Lud, zaś stał i patrzył (Łk. 23,35). To jedno zdanie wyraża stan niewyobrażalnego otumanienia tłumu, który obojętnie oraz bezdusznie przyglądał się torturom i uśmierceniu Jezusa na krzyży. Pod wpływem klątw i czarów dziś Polacy kompletnie nie orientują się w sytuacji. Ich umysły ujęte w klamrę kłamstwa i fałszywych przywódców straciły czujność. Większość ufa osobom, które na wierze lub miłości ojczyzny poprawiają sobie statystyki wyborcze i uprawiają swe interesy. W ten sposób się nic nie zmieni, a pozycja naszych wrogów będzie utwierdzać i ugruntuje się na przyszłość.

Przyszło nam mierzyć się obecnie z Fałszywym Kościołem Antychrysta oraz fałszywym rządem na naszych ziemiach. Wielu myślało, że po reformie Soboru Watykańskiego II przyjdzie era Ducha Świętego. Na to miast patrząc realistycznie na stan wiary Kościoła powszechnego i w naszej Ojczyźnie widać jasno, że przyszła era złego ducha. To co miało odnowić Kościół uśmierciło Jego działalność. Takie są fakty. Porównaniem mogą być rośliny na przykład sadzonki truskawki. Zmodyfikowane genetycznie, wydają owoc najwyżej przez dwa sezony potem zanikają. Tak się sprawa ma z zmodyfikowaną wiarą w parafiach. Ten fałszywy obrządek Novus Ordo i heretyckie nauczanie musi wcześniej czy później wypalić się i zaniknie. Tak będzie z ludźmi, którzy będą tkwić na siłę w fałszywym kościele. Najpierw osłabną a potem przestaną wierzyć. To oczywiste konsekwencje oddzielenia się od głowy Kościoła Chrystusa. To będzie przygotowaniem gruntu pod królowanie szatana. I tak on króluje w tysiącach ludzi uzależnionych i skutych grzechem. Lecz teraz chce rządzić w kościele tzw. katolickim.

Ludzie sami z dobrej woli przyjmują trutkę, która powoduje śmierć po jakimś czasie. Tak jest z jedzeniem tego co za trute, lecz również to co zatrute duchowo, przynosi śmierć ale wieczną. W tej erze złego ducha jaka jest w kościołach niegdyś katolickich, nie ma grzechu, sacrum, krzyża i wysiłku, wymagań, nie ma też narodu. Natomiast jest bałwochwalstwo, zielony ład, oraz interes. Można postawić znak równości między celami nowego porządku świata opartego o manifesty komunistyczne, a kierunkiem w jakim podąża fałszywy Kościół. Kościół synodalny jest kościołem jedności ze złymi duchami i staje się jaskinią zbójców, którzy dzielą się łupami z grabieży.

Potrzebna jest dziś odwaga do posiadania własnych poglądów. Do połączenia faktów i dojścia do wniosków, które mogą nawet przerazić. Trzeba odnawiać się przez odnawianie umysłu. Sytuacje tak beznadziejną ratują nie liczni księża, lecz od razu są oni poddawani karom kościelnym lub nagonce medialnej oraz w plątani w sprawy podejrzane moralnie. Ludzie wierzący nie mogą stać i patrzyć i nic nie robić. To co się dzieje, jest dokładnie czasem jaki przepowiedziała Maryja w Gietrzwałdzie. Diabeł jest spuszczony z łańcucha i jak dzika bestia rani wszystkich, których spotka.

Trzeba nam osłabić moce zła. Możemy to uczynić, przez modlitwę przebłagalną i post. Przez te dwie rzeczy będzie on oślepiony i nieszkodliwy. W obliczu tak wielkich zagrożeń oraz kar Bożych wszyscy Polacy muszą stawić się przed tronem Jezusa Chrystusa Polski i rozpocząć szczerą modlitwę na ocalenie naszej Ojczyzny. To jest ostatnia chwila. Tak jak w licznych objawieniach Bóg mówił: Anglia, Niemcy, Francja będą zniszczone przez rozlew krwi oraz apokaliptyczne kary.

Duchowe odrodzenie i uwolnienie od mocy złego ducha zaczyna się za każdym razem od Zdrowaś Maryjo. Egzorcyzmujmy przez co miesięczne czuwania z prawowiernymi księżmi. To znaczy z tymi którzy nie zdradzili wiary i są po stronie Boga. Jeśli nie mamy takich możliwości to pozostańmy na uczuwaniach w domach. Polecam czas modlitwy rozpocząć w pierwszy piątek miesiąca od godz. 21.00

Program to Droga Krzyżowa, Koronka do Bożego Miłosierdzia, trzy części Różańca Świętego, Litania do Serca Jezusa, Matki Bożej, Świętych Narodu Polskiego,

Podejmijmy wysiłek, by otumanionych rodaków uwolnić z letargu i przebudzić do powrotu do jedności z prawdą jaką jest Bóg

Niech nastąpi wreszcie panowanie naszego Króla Jezusa Chrystusa.

Katecheza na Lipiec 2024

Wnieść Boże błogosławieństwo

Dawid sprowadziła Arkę przymierza do Jerozolimy. Uczynił to uniżając się przed Bogiem. Wchodząc do swego domu w pełni uwielbienia Boga i radości spotkała go przykrość. Jego żona Mikal córka Saula wzgardziła nim. Nie przyjęła błogosławieństwa jakie jej mąż w nosił do domu. Spotkała ją za to kara, że do końca życia pozostała bezdzietna (2 Sm6, 1-23). Natomiast, gdy Maryja wchodziła do domu Zachariasza do krewnej Elżbiety, ta wychwalała ją i czciła (Łk 1, 39 – 45). W ten sposób również otrzymała błogosławieństwo i szczególne łaski.

Jest bardzo istotne byśmy wnosili do naszych rodzin przestępując próg domu błogosławieństwo. Możemy to czynić na wiele sposobów. Jednym z nich jest katolickie pozdrowienie. Najbardziej powszechne to Laudetur Jezus Christus – Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dobrze by było porzucić zbyt ogólne Szczęść Boże na rzecz uwielbienia Imienia Jezus. Czasem powodem tego zwrotu jest nasze tchórzostwo i nie zwracamy się do innych w sposób zdecydowany i jasny. Pewna kobieta miała sen. Szedł do niej Pan Jezus. Chciała Go pozdrowić, ale zabrakło jej odwagi. Kiedy już ją ominął w myśli powiedziała Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Jego postać się odwróciła i głośno odpowiedział: Na wieki wieków. Amen.

Wypowiadając słowa Laudetur Jezus Christus na samym powitaniu egzorcyzmujemy siebie, dom oraz domowników. Odbijamy, złe myśli, a także możliwość sprzeczki na początku spotkania. Moment wejście do domu jest bardzo ważny. Jeśli tego nie uwzględnimy, możemy być nie przygotowani na atak ze strony rodziny, lub też my możemy ich zaatakować. Bez pozdrowienia Boga zamiast wnieś błogosławieństwo wnosimy przekleństwo i niewole diabła.

Dobrym pozdrowieniem ministranckim jest Króluj nam Chryste! Odpowiadamy: Zawsze i wszędzie. W ten sposób zapraszamy Boga w nasze życie. Warto też zwrócić uwagę na kaszubski zwrot na powitanie: My trzymamy z Bogiem. Odpowiadało się tym samym zwrotem. To powitanie wierzącym Polakom i Kaszubom dało siłę do przeciwstawienia się prusakom, którzy nimi pogardzali. Niemieccy osadnicy byli protestantami i na wszelkie sposoby, chcieli tą rdzenną ludność zniewolić. Jednak to pozdrowienie My trzymamy z Bogiem dało im nadludzką siłę, by pozostać Katolikiem i Polakiem nie ulec presji kolonizatorów.

Jeśli mówimy śmiało Laudetur Jezus Christus prawdziwie trzymamy z Bogiem. Wypowiadając te słowa po łacinie przyznajemy się, też do naszej cywilizacji łacińskiej i wielowiekowej tradycji! Gdybyśmy tylko nauczyli się po łacinie tego pozdrowienia i je na co dzień stosowali wiele dobra byśmy w duszach rodaków zostawili. Te trzy słowa mogły, by ludziom otworzyć umysły na to co jest naszym najświętszym dziedzictwem.

Jak można zauważyć czcimy Boga naszym językiem. Przed mowę naszą jesteśmy w możności oddawania aktów uwielbienia, wdzięczności itp. Warto pamiętać, że na język przyjmujemy Komunię świętą. W ten sposób Bóg chcę uzdrawiać naszą mowę. Dla tego nie mogą z naszych ust wychodzić wulgaryzmy. Jeśli przyjmujemy Komunie świętą do ust, to w żaden sposób nie można z nich czynić naczynia pełnego nieczystości. Dlatego św. Jakub pisze: Język jest (…) tym, co bezcześci cale ciało (Jk 3,6). Jeśli nie wyzbylibyśmy się wulgaryzmów, oznaczałoby to, ze jako katolicy jesteśmy nie wiarygodni.

Św. Augustyn pisze: Wiedzmy zatem, iż to w naszej Głowie znajduje się dla nas źródło łaski, która spływa na członki według miary danej każdemu. Za tą myślą doktora Kościoła idą kolejne. Naszym duchowym rozwojem będzie, gdy czcić zaczniemy Boga naszym umysłem. Oznacza to wytrwałe, pełne skupienia podążanie za Słowami Boga. Dla kapłana będzie to głównie wierne i świadome wypowiadanie słów kanonu Mszy świętej. Dla wiernych na przykład rozumne wypowiadanie słów Różańca Świętego. Rozum ma przylgnąć do tego co mówią nasze wargi a wtedy przed nami zajaśnieje Trójca Święta.

Jeśli zaczniemy czcić Boga w naszej głowie, to zaczniemy Jego czcić również sercem. Jednak, gdy niema rozumowego odniesienia do Boga, a dana osoba bazuje tylko na uczuciach oznacza to majaczenie i egzaltacje. Dwie cnoty pomogą, nam skupić się na wytrwałej uwadze skierowanej do Boga. Są nimi Bojaźń Boża i pobożność. Dla tego tą pierwszą cnotą nazywa się początkiem mądrości. Ona jest odpowiedzialna za wyciszenie umysłu człowieka z roztargnień z powodu szacunku do Boga i chęci by Jego nie obrażać przez lekceważenie. Pobożność jest zdolnością odkrywania i przebywania w sacrum. Człowiek pobożny kocha nabożeństwa jakie są w kościele. Tą cnotę się atakuje i opisuje jako ludowość. Ma to oznaczać, że osoba pobożna jest zacofana i nie trwa w prawdziwej wyższej wierze, która jest oszczędna w okazywaniu czci Bogu. Nic bardziej błędnego, właśnie osoba pobożna ma oświecony rozum i prawdziwie oraz doskonale czci Boga. Osoby które innym zarzucają ludowość mają wiarę zmodyfikowaną na protestantyzm!

Z tego rozważania wynika, że najpierw mamy czcić Boga w naszym umyśle i do niego w ten sposób wniesiemy błogosławieństwo Boże, które rozejdzie się też na wolę oraz serce i wszystkie władze jakie ma do dyspozycji człowiek. Gdy jednak dana osoba ulegnie lenistwu rozumu będzie traciła łaski i wcześniej czy później wejdzie w przekleństwo złego. Gdyż obrażając Boga nie można podążać za Nim.

Czczenie Boga umysłem oznacza też rozróżnianie tego co dobre i złe. Mamy w tej kwestii wiele do poprawy. Obecnie dryfują w Polsce tysiące zagubionych osób w kościele. Stracili oni zdolność do własnej analizy zdarzeń w świetle tradycyjnego nauczania Kościoła. Bazują tylko na wypowiedziach innych. A swoje błędne decyzje potwierdzają równie błędnymi wypowiedziami prezentowanymi mediach. Za brak używania przez nich rozumu będzie dla nich karą życie w kłamstwie i brak dostępu do sakramentów świętych. Nie wniosą oni w swoje życie błogosławieństwa, lecz iluzję prawdy. Pragnąc być w jedności z Kościołem odpadną od Niego, gdyż nie zorientują się, w tym, że istniej już kościół fałszywy do którego należą.

Wysłuchajmy dogłębnie wypowiedzi św. Cypriana obrońcy wiary: Nie może razem z Chrystusem byc ten, kto wolał naśladować Judasza niż Chrystusa. Czy widząc zdradę wyższych władz duchownych możesz jeszcze z nimi w jedności? Skoro za profanację Najświętszego Sakramentu są najwyższe kary kanoniczne. To ci którzy udzielają Komunii świętej na rękę, a szczególne ci przełożeni, którzy do tego zmuszają mocą prawa są ekskomunikowani. Kan. 1382 – § 1. Kto porzuca albo w celu świętokradczym zabiera lub przetrzymuje postacie konsekrowane, zaciąga ekskomunikę latae sententiae, zarezerwowaną dla Stolicy Apostolskiej; duchowny może być ponadto ukarany inną karą, nie wyłączając wydalenia ze stanu duchownego1. A przecież kiedy ksiądz udziela wiernemu Komunię świętą na rękę i bez pateny sprawia, że cząstki Ciała Pańskiego lecą na ziemię i są profanowane. Porzuca on Najświętszy Sakrament świadomie lub nie, ale popełnia przestępstwo określone kanonem 1382 – § 1.

Prawdziwy Kościół jest Kościołem walki, konfrontacji oraz rzeczywistością wierności Bogu. Osoby które do niego należą są obrońcami wiary. Jeśli zaś Kościół jest uosobieniem poddaństwa, kompromisów, oraz niewierności oznacza to, że jest on fałszywym!

Trwając w heretyckim kościele ściągniesz na siebie przekleństwo. Jednak używając rozumu możesz zawczasu powrócić do miłości Bożej i prawdy jaką nam pozostawił w swojej owczarni. Dlatego Jezus powiedział: Nie bój się mała trzódko (…). Tylko żyjąc w prawdzie do domu i w grono przyjaciół wnosisz błogosławieństwo i jedność oraz pokój ducha. Św. Cyryl Jerozolimski wołał: Przyłączcie się do owczarni Pana świętej i rozumnej, abyście postawieni po prawicy Boga, mogli odziedziczyć przygotowane dla was życie.

1 KODEKS PRAWA KANONICZNEGO promulgowany przez papieża Jana Pawła II w dniu 25 stycznia 1983 roku s. 221.

Katecheza na czerwiec 2024

Cnota posłuszeństwa

Cnota posłuszeństwa jest też określana jako rada ewangeliczna i wchodzi do grona trzech ślubów zakonnych obok czystości i ubóstwa. Obecnie kojarzymy słowo posłuszeństwo z przymusem jaki stosuje państwo i fałszywy kościół do łamania sumień wiernych. Używa się go jak łomu, by okradać i niszczyć sacrum oraz dewastować umysły ludzkie.

Właściwe zrozumienie tej cnoty wymaga od nas odniesienia jej do prawa. Osoba, będąca naszym przełożonym musi wydawać polecenia, które są sprawiedliwe. Nie mogą one negować prawa Bożego, oraz stać w sprzeczności z nauką Kościoła. Również nikt nie może narażać naszego zdrowia na niebezpieczeństwo. Jeśli więc polecenia wydawane przez naszych przełożonych są niesprawiedliwe w odniesieniu do przykazań Bożych, nie są one dla nas obowiązujące. Ks. Georg May stwierdza: Niesprawiedliwe prawo nie ma charakteru wiążącego i nie zobowiązuje podlegającym prawu. Mogą oni je ignorować. Co więcej, nawet muszą je ignorować, jeśli jego przestrzeganie pociągałoby za sobą wątpliwe skutki1.

Powinniśmy zachować zasadę, że trzeba Boga bardziej słuchać niż ludzi. Tą mądrość przekazują nam dzieje Apostolskie. Gdy św. Piotr i Jan byli przed Sanhedrynem i chciano ich zmusić, by nie głosili nauk o Jezusie Chrystusie odpowiedzieli pytaniem: Osądźcie, czy słuszna to rzecz w obliczu Boga, słuchać raczej was, niż Boga. (Dz. 4, 19). Przełożeni Żydowscy chcieli pozbawić Apostołów urzędu nauczania. Nie mieli do tego prawa, gdyż sam Bóg wybranym przez siebie ludziom udzielił tego przywileju. Wynika z tego wniosek, że Bogu nade wszystko powinniśmy być posłuszni. Ze względu na Jego osobę podporządkowujemy się rodzicom lub autorytetowi księdza. Jednak, gdy jesteśmy zmuszani do złego, nie możemy wykonać polecenia które jest w sprzeczności w nakazami Bożymi. Naszym obowiązkiem jest przeciwstawienie się. To jasno widać w żywotach pierwszych męczenników z początków istnienia Kościoła. By nie zdradzić Boga, ani perswazje rodziny, władców nie były wstanie nimi zachwiać. Oto przykład posłuszeństwa względem Boga jakiego nam dziś potrzeba! Ze względy na manipulacje prawdą, a co za tym idzie również prawem, posłuszeństwo dziś staje się środkiem do uległości antychrystowi. Siły zła stosują zwiedzenie ludzi przez autorytet. Wystrzegajmy się więc naiwności i nade wszystko bądźmy posłuszni Bogu i Tradycji, która jest pewna. Jeśli nawet sam papież zanegowałby prawo Boże oraz wcześniejsze nauczenie i dekrety Kościoła Świętego, powinniśmy się jemu przeciwstawić, gdyż stanąłby po stronie upadłych aniołów.

Istnieje też pojęcie posłuszeństwa nadprzyrodzonego. Ludzie czasem wypełniają polecenia, które wydają się niesprawiedliwe. Lecz jest w nich ukryty plan zbawienia, jaki dokonuje się przez niesienie krzyża. Powinniśmy według nauczania św. Jana od Krzyża wybierać to co trudniejsze i więcej od nas wymaga wysiłku i samozaparcia. Jednak, jeśli mamy odczynienia z intencją wykorzystania, lub zaszkodzenia komuś, to trzeba tą sytuacje określić jako nadużycie kompetencji władzy. Podpieranie się przez osobę na stanowisku, że tak Bóg chciał, lub, że to dla dobra firmy itp., nie zatuszuje jawnego nadużycia.

Posłuszeństwo jest jedną z najtrudniejszych cnót, ponieważ jest podporządkowaniem naszej woli innym osobom. Chcemy z natury sami o sobie decydować. Jednak świat stworzony przez Stwórcę jest hierarchiczny i nie mogą ludzie czynić to co chcą, lecz to co powinni. Dlatego są osoby, które innymi kierują, aby rzeczywistość w której żyjemy stawała się bardziej uporządkowana. Lecz w obecnym bałaganie mamy obowiązek weryfikowania tych, którym podlegamy. Jeśli tego nie uczynimy przez lenistwo intelektualne, może się to dla nas tragicznie skończyć.

Dla rozwijania cnoty posłuszeństwa należy studiować Pismo Święte i tradycyjne nauczanie Kościoła, wiernie wykonywać swoje obowiązki stanu, pracę zawodową zadania jakie mam do spełnienia w rodzinie. Nade wszystko być zależnym od Boga i Jemu służyć.

1 Ks. Georg May, Stara i nowa Msza, Andegavenum 2003, s. 138.

Katecheza na maj 2024

Rozwój cnoty miłości Ojczyzny

Cnota miłości ojczyzny ma już swoje zbawienne działanie w zaraniu powstania nowej rodziny. Gdy mąż i żona pochodzą z tej samej grupy etnicznej to ich dzieci będą miały silniejszy przekaz by swój kraj kochać i szanować. Pochodzenie dzieci z mieszanki etnicznej sprawi, że staną się bardziej podatne obojętność względem własnej ojczyny lub kultury oraz wpływy kolonizatorów. Młodzi ludzie powinni ustalić kim jest dana osoba za nim wstąpią w związek małżeński. Należy zorientować się czy istnie między nimi jedność narodowa, religijna, światopoglądowa. Dlatego odpowiednio wcześniejprzed zakochaniem w sobie powinni postawić pytania: Jakiej jesteś narodowości? W co wierzysz? Czy chcesz mieć dzieci? Jakie masz poglądy? Czy w twojej rodzinie ktoś był komunistą itp.?

Możemy się zastanawiać dalej, nad małżeństwem osoby wierzącej katolika z marksistą, potomka żołnierzy wyklętych z rodziną ubeków. Tak, to się dziś w Polsce dzieje! Lecz jakie są tego tragiczne skutki. Mówi się w takich sytuacjach dziewczyno, gdzie miałeś oczy? Lecz lepiej krzyknąć chłopie gdzie miałeś rozum! A fałszywy kościół to błogosławi, ostatnio wszystko błogosławi.

Chociaż dana osoba może ci się podobać fizycznie, lecz przekonaj się czy wewnętrznie nie jest ona barbarzyńcą i poganinem. Uroda minie, a charakter i przekonania pozostają na dłużej.

Jeśli związek małżeński już u swoich podstaw nie będzie miał odniesienia do patriotyzmu stanie się pękniętym i wadliwym fundamentem. Zapewne w przyszłości dojdzie do katastrofy młodej rodziny. Jak możesz się wiązać z osobą, nie poznawszy jej przekonań! To prawdziwa ignorancja i nie odpowiedzialność. Jeśli dana osoba nie jest związana z ojczyzną, to wcześniej czy później z niej wyemigruje przerywając więzy z pozostałymi członkami rodziny. Gdyby o tym młodzi ludzie wiedzieli i to zastosowali, uniknęliby wielu osobistych rozczarowań i cierpień.

Bardzo często dziś osoby wstępują w związek małżeńskie nie wiedzą w swojej naiwności, że łącza się z ukrytymi wrogami Kościoła, i Ojczyzny. Ich współmałżonek tylko zewnętrznie udaje przyjaciela lub rodaka! Początkowo nawet chodzi do kościoła, udaje zainteresowanego sprawami kraju. Tak naprawdę chce swoją nację zaszczepić na rodzimym gruncie. Wykorzystuje druga osobę, by z nią mieć dzieci, a potem je przez prawników odebrać i nastawić na tory nadzorców nad Polakami, według dyrektyw światowego rządu. Wcześniej obierze tym dzieciom chrześcijańskie wartości i zamieni je na zgodne z przekonaniami globalistów. Wejdą, do grona uprzywilejowanych, i gardzących kulturą i dziedzictwem tych terenów, gdzie się wychowali.

Jeśli jesteś ojcem i córka przyprowadzi ci kandydata na męża, który przypomina kosmitę to jej to powiedz i przestrzeż, byś potem nie żałował, że masz wnuki z Marsa lub nie płakał, że ci je zabrali i nie masz do nich dostępu!

Jak cnota miłości ojczyzny ma się rozwijać, gdy brak małżonkom jedności narodowej, religijnej oraz światopoglądowej. W ten sposób już od początku istnienia nowej rodziny są konflikty oraz brak możliwości rozwoju cnoty patriotyzmu.

To bardzo istotne i nieoczywiste w czasach fałszywej ideologii ekumenizmu, głoszonej nawet z kościelnej ambony. Chrońmy plan Boga, jakim jest pokojowe współistnienie narodów przed niszczycielami ludzkości.

Trzeba sobie uświadomić, że mam obowiązki względem Polski. Powinienem ją poznać, zaznajomić się szczegółowo z jej historią i kulturą, aby móc w przyszłości ją kochać. Dla niej również powinienem pracować i nie opuszczać jej granic, lecz walczyć, abyśmy mogli z moją rodziną żyć dostatnio na terenie Polski. To w Ojczyźnie powinienem zdobywać dochody na utrzymanie rodziny. Opuszczanie terytorium Polski na długi okres jest zdradą Ojczyzny! Można wyjechać na jakiś krótki okres, by zdobyć wykształcenie i popracować, lecz po niedługim czasie mam obowiązek powrotu do Ojczyzny. Wybór większych dochodów, zamiast życia i pracy w Polsce, jest zgodą na planowe wynaradawianie i tworzenie celowej wędrówki migracyjnej. Jest przyjęciem judaszowych srebrników za zabicie i przejęcie dziedzictwa naszych rodziców i dziadów.

Dobrze jest kupić ziemię, by być związanym konkretnie z danym miejscem i rejonem, i na tej ziemi wybudować dom, a nie mieszkać w bloku – jednej z klatek dla niewolników. Młodzi wyjeżdżają za pracą, a potem ich dzieci mają już zmienioną mentalność i zostają za granicą.

Zdaję sobie sprawę, że jest trudno, i że interesy robią w Polsce tylko ci, co mają przywilej na geszeft. Już trwa trzecie pokolenie ludzi, którzy wzbogacili się na krzywdzie i rabowaniu Polski. Zwykłych Polaków dobija się uciskiem fiskalnym, co za tym idzie, za granicę wyjeżdżają młodzi, wykształceni Polacy. Sytuacja ta spowoduje, że obcy w Polsce przejmą wszystko.

Jeśli będę mieszkał na terytorium mojej Ojczyzny, to będę mógł jej bronić przed zagrożeniami i będę mieć większy wpływ na jej teraźniejszość i przyszłość. Rozwój cnoty patriotyzmu powinien prowadzić do gotowości oddania za Ojczyznę życia. Troska o dobro rodaków powinna przekuwać się w pracę dla ich dobra, i ostatecznie w zdolność oddania życia za Polskę w chwili wojny lub opanowania jej przez nieprzyjaciół.

Rozwój miłości ojczyzny łączy się z wiernością obyczajom jakie praktykowali przodkowie, ale też z ich postawą duchową. Myślę o dziedzictwie cnót jakie Polacy jako Słowianie praktykowali. Mieli oni dobre serce, które hojnie dzieliło się dobrami materialnymi z innymi. Posiadaliśmy wrażliwość względem innych ludzi jeśli chodzi o pomoc biednym i potrzebującym, czyli nawzajem sobie pomagali, znaliśmy też własną wartość i mieliśmy honor oraz potrafiliśmy zdobyć się na wielkie heroiczne czyny, umieliśmy się zjednoczyć w chwili zagrożenia itd.

Niestety jak zauważył Feliks Koneczny podczas kryzysu rodzimej kultury powstają mieszanki cywilizacyjne. Mieszanka wprowadza tedy drugą cywilizację, ciało obce. Można je sobie częściowo przyswoić, ale też nastąpi schorzenie organizmu nawiedzonego obcym ciałem i muszą wyniknąć ujemne zmiany w funkcjonowaniu organizmu1. Te mieszanki etniczne cywilizacyjne tworzą stan zapalny, a nawet zgon całego narodu! Dziś wielu Polaków uległo obcym wpływom odchodząc od cywilizacji łacińskiej. Obserwujemy dziś, duchowe zniewolenie rodaków cywilizacją żydowską. Stąd serca wielu Polaków stały się skąpe i obojętne oraz niewdzięczne. Nowe pokolenie Polaków już nie jest tak ochotne do pomocy potrzebującymi (rodakami), bo inwestuje w siebie, nie będzie pracować i poświęcać się dla Kościoła czy Ojczyzny, bo to się nie opłaca! Brak wdzięczności za trud wychowania rodziców i osiągnięcia wcześniejszych pokoleń młodzi zastępują krytykanctwem i roszczeniowością.

Trzeba pamiętać, że tworzenie mieszanek etnicznych i religijnych, oraz światopoglądowych, były głównym projektem kolonizacji Ameryki. W ten sposób masoneria powołała nowy kraj do istnienia Stany Zjednoczone. Zdajemy sobie sprawę, że ta koncepcja jest w opozycji do planu Bożego, który w Starym Testamencie i Nowym Testamencie nakazywał zachowanie odrębności etnicznej i kulturowej. Różnica między kolonizacją Indian a Polaków jest następująca u nich przebiegało to w sposób jawny i szybki, u nas natomiast w sposób ukryty i powolny. Pod tymi samymi hasłami wolności, postępu oraz demokracji. Efekt końcowy będzie ten sam, chyba, że cnota miłości Ojczyzny to powstrzyma.

Fragment książki Niezbędnik Rodzinny

1 Feliks Koneczny, Prawa dziejowe, Warszawa 2022, s. 446.

Katecheza na Kwiecień

Cnota miłości Ojczyzny

Istotnym zadaniem wychowania jest ukształtowanie cnoty patriotyzmu. To bardzo ważny aspekt rozwoju duchowego młodego człowieka. Wynika to z czwartego przykazania: Czcij Ojca swego i Matkę swoją. Słowo „Ojciec” pochodzi od łacińskiego słowa „Pater”, stąd w języku polskim miłość Ojczyzny nazywa się patriotyzmem. Również to słowo odnosimy do matczynego wiana, dlatego Piotr Skarga ojczyznę nazywał matką.

Ks. Józef Winkowski opisując ojczyznę, nazwał ją rodzinnym domem1. Miłość ojczyzny jest więc związana z podjęciem odpowiedzialności za nią oraz za mieszkających w niej domowników. Oznacza to obronę i pomnożenie dziedzictwa przodków. Należą do niego: kultura, ziemia, dobra duchowe, naturalne, intelektualne, historia oraz ludzie. Brak choćby znajomości krajobrazu ojczystego powoduje alienację oraz podatność na kosmopolityzm. Posiadanie cnoty patriotyzmu uszczegóławia daną osobę. Staje się ona częścią większej wspólnoty. Zdobywa ona pewność siebie i zna swoje miejsce na ziemi. Podejmuje też starania o to, by dbać o suwerenność swoją i rodaków.

Wychowanie do patriotyzmu polega głównie na uczeniu historii, na przekazywaniu chwalebnych kart ojczystych dziejów, charakterystycznych dla nas zwyczajów. Niestety w szkołach wciąż nas się uczy o państwach starożytnych na Bliskim Wschodzie, pomijając rodzimą kulturę łużycką, mającą ponad pięć tysięcy lat przed Chrystusem. Istotne jest ukazywanie wybitnych przedstawicieli narodu. Mogą oni bardzo inspirować młodych ludzi, którzy nie tylko będą chcieli ich naśladować, ale też w pewnych kwestiach przewyższyć. Naszą narodową lekcją patriotyzmu jest nawiedzanie cmentarzy i wspominanie rocznic walk o niepodległą Polskę. Koniecznym jest też częste wędrowanie po ojczystej ziemi, by poznać jej różnorodne rejony i tradycje oraz ludzi. Tak należy poznawać parki przyrody, muzea regionalne i zabytki sztuki. Powstaje wtedy całościowy pogląd i wiedza praktyczna o własnym kraju. Przestajemy myśleć tylko przez pryzmat swojego płotu, miejscowości, lecz widzimy więcej i dalej. Odkrywamy to, co nas łączy. Pochylamy się nad wspólnymi trudnościami i organizujemy walkę o zachowanie dziedzictwa narodowego. Ci, którzy chcą Polaków okraść, będą podkreślać globalizację, czyli niszczenie państw narodowych na rzecz gospodarki ogólnoświatowej. Oni śmieją się z patriotyzmu, nazywając go niebezpiecznym nacjonalizmem, bo on przeszkadza im w spokojnym rabunku. Jeśli nie nauczymy młodzieży kochać Polski, wyjedzie ona za granicę
i nie wróci. Jeśli nie nauczymy ich kochać Polski, zostaniemy skolonizowani jak Indianie czy też Afrykańczycy.

Miłość Ojczyzny oznacza też umiłowanie polskiej ziemi. Każdy Polak powinien posiadać własny kawałek ziemi. Życie w miastach i blokach jest sztucznym tworem, z którego trzeba się wyzwolić. Miasta są pułapką pseudo-luksusu i braku wysiłku. To wirtualny świat, który niedługo się skończy. Duszą Polaka jest jego własna ziemia, która stanie się dziedzictwem dla jego potomstwa. Sprzedanie ojcowizny to jak sprzedanie duszy.

Miłość Ojczyzny oznacza też miłość i szacunek do swoich rodaków. Osoba miłująca Ojczyznę to osoba, która według Pisma Świętego nie zwiąże się węzłem małżeńskim z osobą innej narodowości. Byłaby to swego rodzaju zdrada swych przekonań. Bóg stworzył różne gatunki i rodzaje roślin. Również uczynił wielość grup etnicznych. Z szacunku do Jego woli wynika zachowanie odrębności ras ludzkich. Trzeba więc zachować wierność swojej rodzinie narodowej i nie mieszać się z innymi kulturami, rasami czy religiami. Tego uczył Bóg Izraelitów w historii dziejów ich narodu, choćby przez opis poszukiwania żony dla Izaaka. Abraham powiedział do sługi: Połóż mi swą rękę pod biodro, bo chcę, żebyś mi przysiągł na Pana, Boga nieba i ziemi, że nie weźmiesz dla mego syna Izaaka żony spośród kobiet Kanaanu, w którym mieszkam, ale pójdziesz do mego kraju rodzinnego (…) (Rdz 24,2-4). Jeśli warunek małżeństwa z tego samego ludu nie zostanie zachowany, dany naród zostaje skolonizowany. Wtedy Ojczyzna przestanie istnieć, bo narodowościowo nie będzie spójna.

Tę myśl wyraził w proroctwie Daniel, wyjaśniając sen Nabuchonozora. To zaś, że widziałeś żelazo zmieszane z mulistą gliną, a palce u nóg częściowo z żelaza, częściowo z gliny, (oznacza, że) królestwo będzie częściowo trwałe, częściowo zaś kruche. To, że widziałeś żelazo zmieszane z mulista gliną, [oznacza, że] zmieszają się oni przez ludzkie nasienie, ale nie będą się odznaczać spoistością, podobnie jak żelazo nie da się pomieszać z gliną (Dn 2,41- 43).

Czy człowieka innej rasy będzie interesowała historia Polski? Może to być tylko powierzchowna chęć poznania miejsca gdzie np. przyszło mu pracować. Dzieci z małżeństw mieszanych są rozerwane kulturowo i niespójne wewnętrznie. Łatwiej staną się obojętne na dobro danego kraju z powodu braku zespolenia etnicznego. Bliżej im do bycia obywatelem świata. Ich ojczyzną są pieniądze i korzystanie z życia. Trzeba dołożyć starań, by każdy mógł wrócić do siebie, tam gdzie jest jego rodzina i kraj, aby mógł służyć swojemu narodowi. Niech tam ma godne warunki i żyje u swoich, w swojej kulturze. Jednak według wytycznych z głównego komitetu najbogatszych ludzi na świecie, by tworzyć chaos i napuszczać na siebie ludzi. Tworzą sztuczne migracje, skłócają ludzi, tworząc dwa zwalczające się obozy. W ten sposób doszło do rzezi między plemionami Tutsi i Hutu. Była tu ewidentna polityka zewnętrzna, której celem było doprowadzenie do tej rzezi. Tak samo zniszczono Słowian w Jugosławii. Inżynierowie mas społecznych przyczynili się do podstępnego przejęcia Serbii. Dokonali tego muzułmańscy Albańczycy, którzy tam masowo się osiedlali z pomocą zbrojną Unii Europejskiej i sił Nato.

Cnota miłości Ojczyzny jest niszczona przez zjawisko wyobcowania. Może ono zaistnieć pod wpływem takich czynników:

1. Brak poznania własnej kultury i historii.

Bardzo często młodzież nie zna kultury Polski i jej tradycji, co prowadzi do fascynacji obcymi obyczajami. Ludzie młodzi toną w oceanie kultury multi-kulti i odrzucają to, co jest tożsame dla nich na rzecz bezwartościowych idei. Zadaniem wychowawców powinno być przede wszystkim przekazanie młodzieży tego, co najbliższe.

2. Przewartościowanie kwestii materialnych.

Pewien człowiek pyta się znajomego po latach: Gdzie przebywasz? A on odpowiada: Tam gdzie interesy! No właśnie. A gdy biznes będzie za granicą, to ojczyzną będą pieniądze. Ludzie mający takie przekonania idealnie wpisują się w ideę globalizmu. Materialistyczne wychowanie jest wielkim zagrożeniem dla patriotyzmu. Nie chodzi o to, by Polacy się nie bogacili, lecz aby bardziej cenili najwyższe dobro naturalne, jakim jest Ojczyzna niż własne korzyści. Jeśli jednak rodacy będą służyć bożkowi mamony, przestaną istnieć. Każdy Polak, kochając swój kraj, powinien się starać, by panował w nim Jezus Chrystus jako Król. Wtedy Polska będzie wolna i Boża. Dziać się to będzie według słów Jezusa: Szukajcie wpierw Królestwa Bożego, a wszystko będzie wam dane. Jeśli zajmiemy się sprawami Bożymi, Bóg zajmie się naszymi. Na pytanie: Gdzie przebywasz? – trzeba odpowiedzieć: Na królewskiej ziemi, gdzie Chrystus jest Królem.

3. Urazy i krzywdy doznane ze strony państwa.

Nie można też być wyobcowanym z powodu krzywd, jakich się doznało we własnej ojczyźnie, np. z powodu niesprawiedliwości, jakiej się doznało, prowadząc własną firmę. Nie można tego uogólniać i obrażać się na naród, jakim jest Polska.

Ks. Stanisław Koczwara twierdzi, że wyobcowanie z własnej kultury jest przejawem współczesnego barbarzyństwa. Musimy się z tym zgodzić, bo naprawdę trzeba być bezwzględnym i ograniczonym intelektualnie, odrzucając dziedzictwo własnej ojczyzny i przekaz wiary katolickiej2.

Patriotyzm będzie oznaczał dążenie do wiodącej roli naturalnych gospodarzy (ludu, który tu był pierwszy z woli Boga) nad gośćmi (napływową ludnością z innych krajów). Tymczasem przyjęcie obywatelstwa daje równouprawnienie, a polityka rządzących winduje obcokrajowców na klasę nadzorczą nad ludnością rdzenną. Jest to klasyczny przykład kolonizacji pod nazwą globalizacja. Te zaplanowane działania z czasem spowodują, że wiodąca grupa etniczna w danym miejscu geograficznym stanie się mniejszością.

Z miłości do Ojczyzny powinna wynikać współpraca z rodakami. Niestety więcej mamy dowodów kłótni i zwady niż jednomyślności, co sumiennie wykorzystują nasi przeciwnicy, pogłębiając podziały. Czymś oczywistym jest wzajemne wspieranie się, chociażby przez kupowanie u Polaka i korzystanie z usług polskiej firmy. Istnieją liczne przykłady miejsc, gdzie solidarność mieszkańców potrafiła z danej miejscowości wygonić niejednego lichwiarza. Tymczasem widzimy w tej kwestii wiele zaległości, które wykorzystują inne narodowości, nastawione na przejmowanie dóbr i majątków Polaków. Współpraca z rodakami powinna przede wszystkim dotyczyć odtworzenia monolitu etnicznego i kulturowego. Dlatego też Polacy winni się łączyć pod sztandarem Królowej Polski i jedynej prawdziwej Wiary Rzymskokatolickiej.

Polakiem nie jest ten, kto ma tylko obywatelstwo polskie, lecz osoba, która jest Słowianinem i kocha swoją Ojczyznę oraz żyje na tej ziemi od pokoleń. Nie możemy negować natury. Jeśli ktoś z ojca i matki jest Niemcem, Francuzem czy Chińczykiem, to należy do konkretnego narodu i nie jest z urodzenia Polakiem. To samo zagadnienie dotyczy płci, którą dziś się zmienia. Jeśli ktoś mówi, że jest mężczyzną, a w rzeczywistości jest kobietą, to kłamie. Nie można się wyrzekać tego, kim się jest. Natomiast ten, kto należy do tej samej grupy etnicznej i nie kocha Polski, jest obcym ciałem na jej łonie, jak ci, którzy ją okradają. Koniecznym warunkiem przynależności do danego narodu jest miłość względem niego. Pogardliwe mówienie o Polakach jest dowodem wyrzeczenia się łączności z narodem!!! Polakiem jest się z duszy i ciała, a nie przez pieczątkę czy obywatelstwo.

Cnota miłości ojczyzny określa człowieka, kim on jest oraz dokąd zmierza. Jest on dzięki niej osadzony w swojej rodzimej kulturze i historii. Ma łączność z dziedzictwem przodków. Nie jest osobą bez kierunku, bez domu, lecz pozostaje skoncentrowany na odpowiedzialności za ojczyznę i walce o jej byt. Ojczyzna jest najwyższym dobrem doczesnym człowieka. Ważniejszym niż własna rodzina! Dla niej człowiek jest zdolny pracować, poświęcać się oraz będzie jej bronił za cenę oddania życia! Dlatego trzeba uznać patriotyzm za najważniejszą cnotę moralną w odniesieniu do bliźnich, gdyż kształtuje ona cnotę heroicznej miłości. Patriotyzm wznosi ją do wyżyn zapomnienia o sobie, a nawet najbliższych, w celu ratowania ojczystego domu. Dobro wszystkich rodaków staje się najważniejszym celem i prawem. Ono determinuje takiego człowieka do złożenia wszelkich ofiar z siebie na ołtarzu Ojczyzny. Patriotyzm wyzwala daną osobę z koncentracji na swoim własnym wyłącznie dobru i dobru własnej rodziny, czyli z prywaty, która w dzisiejszych czasach doprowadza Polaków do kolejnych zaborów i panowania obcych nad Polakami.

Patriotyzm jest antidotum nie tylko na własny egoizm, lecz również na kosmopolityzm, czyli pogardliwy stosunek do własnej ojczyzny i wychwalanie innych narodowości. Jest lekarstwem na naiwność i bierną postawę względem niesprawiedliwości.

W dzisiejszym planowym, systemowym, prowadzonym odgórnie kolonizowaniu Polski przez inne ludy, cnota patriotyzmu staje się najważniejszą. Ukształtowanie jej w młodych Polakach jest racją istnienia lub śmierci narodu. Nie łudźmy się, Polacy jak niegdyś Indianie w Ameryce, są unicestwiani. Są zabijani szczepionkami, używkami, zatrutą żywnością, której nawet zwierzęta nie chcą jeść. Woda w wodociągach często jest niezdatna do picia, występują w niej bakterie i trujące związki chemiczne. Powietrze też jest zatrute, a co za tym idzie, ziemia. Polska ma statut międzynarodowego śmietnika oraz przestrzeni dla magazynów Europy. Całe państwo jest obecnie spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. A najgorsze jest to, że zatrute jest myślenie. Jak tak dalej pójdzie, zostaniemy zredukowani do roli niepotrzebnych autochtonów, których się przepędza z miejsca na miejsce, oraz na których dokonuje się eksterminacji. Powstrzymać to może jedynie cnota heroicznego patriotyzmu.

Fragment książki Niezbędnik Rodzinny

1 Ks. Józef Witkowski, Zarys Ascetyki Katolickiej, Kraków 1947, s. 359.

2https://www.youtube.com/watch?v=HfNbbLt9HvU&ab_channel=Tylkoprawdajestciekawa

Katecheza na marzec 2024

Cnota cierpliwości

            Uważam, że cierpliwość to cnota boska. Pochodzi od słowa cierpienie. Jest konieczną sprawnością duchową do zachowania dóbr duchowych.

            Cnota, ta pochodzi od cnoty męstwa, ponieważ trzeba wysiłku z naszej strony, by stać się cierpliwym. Wynika też z mądrości Bożej. Możemy cierpliwość uznać za cnotę królewską, bo dzięki niej panujemy nad sobą i innymi. Upodabniamy się do Jezusa Chrystusa Króla Miłosierdzia. Zdolność cierpliwości jest dowodem dojrzałości duchowej i właściwego ukształtowania charakteru. Cierpliwość jest też według św. Pawła pierwszym imieniem miłości. Miłość cierpliwa jest.

            Cierpliwości uczy nas Jezus w wielu przypowieściach, na przykład o nieuczciwym rządcy (Łk 16. 1-13). Osoba, która w imieniu swego pana zajmowała się sprawami jego interesów wpadła na pomysł jak zdobyć przychylność u ludzi. Kazała zmniejszać zapis dłużny u wierzycieli swego mocodawcy. Tak zarządca zmniejszył ilość worków pszenicy i baryłek oliwy do zwrotu. Myślą przewodnią tej przypowieści jest byśmy darowali długi naszym braciom i siostrom. Potrafili oddać to co się należy, np. naszą rację. Nie ulegali niecierpliwości i nie obrażali się na nich i potrafili im odpuścić. Dziś jest tak wiele ludzi mających podstawowe braki w kwestii właściwych zachowań. Jak postawimy za wysoko poprzeczkę, to możemy zostać sami. Racja może być po naszej stronie, lecz co z tego jak nie będziemy mieć po swojej stronie żadnego domownika lub współpracownika. Czasem nawet jak masz rację trzeba odpuścić. Postawa miłosierdzia względem ludzi uzdalnia nas do cierpliwości. Mając świadomość jak bardzo Bóg względem nas jest cierpliwy i my cierpliwymi bądźmy względem ludzi. Jezus uczy byśmy naśladowali Ojca Niebieskiego On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5, 45).

             Cierpliwość jest konieczna do wytrwania w harmonii życia z Bogiem, bliźnimi oraz samym sobą. Bez tej sprawności, roztłukujemy dzban gliniany jakim jest nasze delikatne życie duchowe. Tracimy nagromadzoną łaskę. Potem musimy znów się odbudować i włożyć wysiłek, by powrócić do stanu przed utratą wewnętrznego pokoju.

            Po nabyciu zdolności samozaparcia, warto uczyć się cnoty cierpliwości. To Jezus zachęcał do tego w słowach: Uczcie się ode mnie bo Jestem cichy i pokorny sercem. Możemy dodać bo Jestem o cierpliwym Sercu. Bez tej umiejętności, nie jesteśmy zdolni do pewnego rodzaju stabilizacji, czyli trwania w stanie pokoju z Chrystusem. Dzięki zaś cierpliwości jak pszczoły zbieramy nektar wszelkich łask bożych i je zachowujemy przenosząc w głębię serca.

            Cierpliwość, łączy się też ze zdolnością czekania. Dziś, kiedy ludzie myślą, że są bogami i chcą wszystkiego od razu i dużej ilości pieniędzy, miłości…, trzeba się uczyć czegoś przeciwnego. Bez zdolności, cierpliwości, można stracić wszystko na czym nam zależy. Czekanie, jest pewnego rodzaju mądrą strategią miłości, do której skłania nas cierpliwość. Bóg zna czas spełnienia obietnic. Nie realizują się one od razu, bo osoba, która ma być obdarowana, może jeszcze nie być gotowa do ich przyjęcia. O tym trzeba wiedzieć i starać się poprawić, a będziemy wysłuchani. Stąd cnota cierpliwości, powstrzymuje nas od zniechęcenia. To bardzo ważne, bo by osiągnąć sukces – założony cel, trzeba cierpliwości. Inaczej będziemy niepoważni. Zaczniemy coś i nie dokończymy. Wiele spraw niesfinalizowanych będzie nas obciążać i przygnębiać w przyszłości.

            Wszystkie pięć tajemnic bolesnych Różańca świętego i Droga Krzyżowa jest jednym wielkim objawieniem cierpliwości Syna Bożego, którą powinniśmy rozważać. Z Męki Pańskiej możemy czerpać nieskończone przykłady boskiej cierpliwości, które przerastają wszelkie nasze wyobrażenie. Tylko Jezus Chrystus, może nas darem tej cnoty wyróżnić, lecz oczekuje też naszego wysiłku i modlitwy. By jednak ten Boski ogień nie przygasł ostudzony trwaniem w nieprawościach, należy mieć ciągle utkwiony wzrok duszy w cichej cierpliwości umiłowanego Pana i Zbawiciela (św. Elred Zwierciadło Miłości).

            Tej cnoty możemy się też uczyć z natury. Na przykład obserwując kota, który poluje i jest nieruchomy przez wiele godzin czekając na mysz. Patrząc na małe świerki, które potrzebują czasu, by urosnąć w górę, na winorośl, która zakwita i długo nie ma owocu.

            Obecnie, kiedy tak mocno inicjuje się konflikty między ludźmi przez prowokacje oraz oddziaływanie fal elektromagnetycznych, koniecznym jest wzmacnianie tych władz duchowych oraz moralnych, które pozwolą nam zachować opanowanie przez omawianą cnotę.

            Niecierpliwość może prowadzić do: złości, gniewu, porywczości, nienawiści, braku wierności, braku roztropności, samosądu, utraty pokoju wewnętrznego. Jest głównym sidłem złego. Przez brak cierpliwości, ulegamy też intrygom złego ducha przez frustrację. W ten sposób, dusza jest w zamęcie i przestaje być zdolna do modlitwy i miłości bliźniego, a nawet uczestniczenia w sakramentach świętych.

            Przyczynami niecierpliwości są: miłość własna, pycha, brak nadziei pokładanej w Bogu.

            To miłość własna podsuwa nam myśli, że wszystko musi się realizować według naszej woli. Z tego wynika dalej pokusa władzy. Jeśli coś nie realizuje się jak chcemy, wybuchamy i atakujemy osoby, które zakłócają nasz plan działania. Czynimy to po prostu z egoizmu, uważając, że ktoś nas pozbawia czasu, lub innych dóbr.

            Z pychy wynika natomiast uzasadnienie naszej niecierpliwości jako słusznej. Ponieważ my chcemy orzekać co jest dobre a co złe czasem nawet w oderwaniu od prawdy. Stawiamy się w roli najmądrzejszych.

            Jako trzeci powód niecierpliwości jest brak pokładania nadziei w Bogu. Człowiek cierpliwy ufa Bogu i czeka na Jego interwencję. (…) bo mścicielem wszystkich jest Bóg(1Tes 4, 6). Jednak człowiek będzie dokonywać samosądu nie czekając na sprawiedliwość Bożą. Gdy cierpliwie czekamy znosząc chwilowe niedogodności i ufamy Bogu, On sam rozwiązuje czasem bardzo zawiłe sprawy. Jednak ludzie niecierpliwi z impetem ukazują swoją frustrację i domagają się swoich praw. Zatracają przy tym swoją godność i chrześcijańskie świadectwo życia.

            Cierpliwość wymaga od nas przekreślenia własnej woli i rozumu, własnych potrzeb i dóbr na rzecz wytrwania w łasce uświęcającej. Możemy oczywiście bronić się w doświadczeniu niesprawiedliwości, lecz winniśmy zachować opanowanie i nie zapalić się ogniem gniewu.

            Znana jest historia z życia św. Nikifora. Przyjaźnił się z zacnym kapłanem. Wszyscy podziwiali ich serdeczną i wielkoduszną przyjaźń. Pewnego dnia diabeł ich skłócił. Wyolbrzymił pewną sprawę do tego stopnia, że kapłan ten do św. Nikifora stracił cierpliwość. Nie chciał go znać. Ten przepraszał go trzykrotnie. Lecz ten obrażony odpowiadał, że nie daruje jemu tej urazy. Te wydarzenia połączyły się z aresztowaniem tego księdza podczas prześladowań chrześcijan. Kapłan zarzekał się, że jest gotów umrzeć za wiarę. Śmiało stanął przeciwko katom, którzy najpierw go torturowali by wyrzekł się Chrystusa. On jednak był nieustraszony. Gdy jednak miał już zginąć zadrżał i zaparł się Chrystusa. Bóg cofnął jemu łaskę z powodu oddalenia prośby pojednania ze strony przyjaciela. Tracimy wiele przez niecierpliwość, nawet można utracić zbawienie! A przecież w rodzinie, gdy ojciec rozdrażni syna, czy on nie popełni łatwo grzechu śmiertelnego i nie złamie czwartego przykazania czcij Ojca swego i matkę swoją.

            Niestety niecierpliwość jest wadą narodową Polaków. Łatwo nas sprowokować. Polak złapie za szablę i będzie nią wywijał, ale jakie będą tego skutki. Naszą porywczość często wykorzystywali przeciwko nam nasi wrogowie. Większość powstań mających na celu odzyskanie niepodległości, było w złym czasie i bardziej wynikało z podsycanego w nas gniewu niż racjonalnego działania. Do tego też trzeba dodać, że te powstania nie były w Imię Boże lecz libertyńskich wartości. Nie zaczynały się Mszą świętą i Różańcem świętym, lecz laickim wiecem. Dlatego kończyły się porażką. Zbyt łatwo przychodzi nam szafować własną i cudzą krwią.

            Jeśli osiągniemy cierpliwość, reszta pracy nad rozwojem duchowym przyspieszy i będzie zmierzać w dobrym kierunku. Uważam, że dziś jest to jedna z najrzadszych cnót, a zarazem najpotrzebniejsza, dlatego warto o nią zabiegać. Bez niej człowiek i świat pogrąża się w chaosie i bezustannej wojnie, również domowej!

Katecheza na luty 2024

Cnota czystości serca

Chociaż cnota umiarkowania jest już połączona z cnotą czystości, lecz uwikłanie ludzi w grzechy nieczyste w dzisiejszej dobie powoduje konieczność osobnego pouczenia w kwestii panowania nad popędem płciowym.

Cnota czystości jest wolnością od brudu grzechu zmysłowego. Daje to danej osobie radość i zdolność bycia mieszkaniem Boga. Dzięki tej sprawności duchowej są możliwe zdrowe więzi z osobami płci przeciwnej. Nie mając wewnętrznej skazy przez ciągłe upadanie w grzechy nieczyste, dana osoba może zachować w sobie skarby duchowe. Jeśli jednak młody człowiek ulegnie i będzie popełniał grzechy nieczyste, ugrzęźnie w poważny nałóg. Będzie to nieszczęściem jego duszy i ciała
i przyczyną licznych udręczeń. W przyszłości stanie się to powodem niezdolności do wierności w małżeństwie lub czystości w życiu duchownym.

Warto wymienić za Ks. Józefem Winkowskim skutki grzechu nieczystego: osłabienie wiary, brak elementarnego uszanowania dla rzeczy bożych, nieznośnie zaczynają ciążyć przykazania i modlitwa, Kościół oraz Msza św. staje się czymś obcym i zbędnym, z czasem powstaje niezdolność do nawrócenia. Cierpią też władze duchowe, objawia się w życiu brak równowagi i harmonii, brutalność. Osłabione zostają zdolności umysłowe, pamięć, skupienie, wyobraźnia, uczucia.
Z nieczystością związane są cierpienia moralne, pojawia się wyobcowanie, cynizm, samotność, obniżenie godności osobistej, niezdolność wypełnienia obowiązku, niemożność realizacji miłości Ojczyzny[1].

Fizycznie człowiek jest osłabiony aż do anemii, choruje na choroby serca, nerwice, choroby weneryczne, ma myśli samobójcze.

Rozwój cnoty czystości serca:

Każdy grzech rozpoczyna się w umyśle i sercu człowieka. Szczególnie w walce
o zachowanie czystości serca, walka duchowa rozgrywa się w naszych umysłach
i aktach woli. Jest to wewnętrzna wojna. W niej jesteśmy atakowani obrazami, skojarzeniami, wyobrażeniami, które mają nas prowadzić do upodobania
w nieczystości i pragnieniu grzechu. Dopóki te wszystkie miraże obiecujące nam szczęście przez grzech, są tylko atakiem na naszą duszę i nasza wola z tym się nie zgadza, mamy do czynienia z pokusą. Jednak kiedy pojawia się szukanie grzesznej przyjemności za zgodą naszej woli, mamy do czynienia już z upadkiem. Naszym obowiązkiem jest wyraźny i natychmiastowy sprzeciw względem grzesznych myśli. W tym celu potrzebne są zdecydowane akty rozumu i woli. Jeśli tego nie uczynimy, następuje pobudzenie cielesne do grzechu. Tu ważne są nawet sekundy, by radykalnie odciąć się od możliwości popełnienia grzechu. Tak jak pożar łatwiej zgasić na początku, tak również pożądliwość cielesną, zanim zacznie płonąć cały człowiek. Rozwój tej cnoty polega na unikaniu pokus, a jeśli są, na natychmiastowym ich pokonywaniu przez wypełnianie umysłu wizerunkiem Jezusa lub Maryi oraz Słowem Bożym. Kontemplacja świętych wizerunków jest w tej sytuacji uzdrowieniem, ponieważ zastępuje złe obrazy i wyobrażenia. Także umysł człowieka powinien być zajęty rozważaniem Słowa Bożego. Dlatego rozmyślanie nazywa się mistrzynią życia duchowego, gdyż udziela nam możliwości trwania w Bogu. Jak ciało potrzebuje pokarmu i wody, tak umysł potrzebuje pokarmu dobrych myśli. Nasza dusza, niezajęta przez Boga, w jakimś sensie leniwa, zostaje zagospodarowana przez złego ducha nieczystymi myślami.

Środki rozwoju cnoty czystości dzielimy na nadprzyrodzone i przyrodzone.

Nadprzyrodzone:

– do nadprzyrodzonych należy częsta spowiedź oraz przyjmowanie Komunii Świętej.

– Szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej, do Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej oraz do świętych, którzy odznaczyli się heroiczną cnotą czystości lub są jej szczególnym przykładem, np: św. Antonii, św. Stanisław Kostka, bł. Karolina Kózkówna. Są oni wtedy szczególnymi wspomożycielami w walce o czystość serca.

– Ćwiczenie się w ciągłej pamięci o obecności Bożej. Uświadomienie sobie, że Bóg mnie widzi, a ja jestem przed Nim.

– Ćwiczenie się w cnocie Bojaźni Bożej i pobożności.

– Stosowanie sakramentaliów.

– Dążenie do świętości i złożenie przed Bogiem przyrzeczenia lub ślubów, że chcę i muszę być i będę czystym, oraz że nigdy, licząc na Bożą pomoc, nie mogę ulec temu grzechowi. To przekonanie i decyzję woli trzeba ponawiać przy porannym pacierzu, a także wieczornym rachunku sumienia i modlitwie, podczas pielgrzymki do maryjnego sanktuarium itd.

Jeśli jeden dzień jest zwycięski, to potem miesiąc jest bez tego grzechu
a następnie rok i całe życie. Jest to możliwe, bo Jezus Zmartwychwstał
i uwolnił nas od śmierci, grzechu i niewoli złego. Wieniec chwały, nagroda życia w czystości, jest wielka. Dla niej warto podjąć największe boje. Zły duch pokonany odchodzi, potem powraca, więc jeśli kiedyś ulegliśmy temu grzechowi, musimy już do końca życia nad sobą czuwać.

Przyrodzone:

– Praca nad zdobywaniem siły woli

– Ciągła czujność nad sobą. Kontrolowanie myśli i odrzucanie złych, a przyjmowanie dobrych.

– Kształcenie odpowiedzialności za swoją przyszłość. Człowiek, który pracuje nad sobą, nawet jeśli kiedyś ulegał temu grzechowi, dzięki łasce uświęcającej
i współpracy z nią, może dojść do bohaterskiej czystości.

– Rozwój cnót wspomagających czystość serca, pokorę, pracowitość, wytrwałość.

– Wyrabianie szacunku do kobiet.

Pokora umożliwia nam ciągły dostęp do łaski, czyli Bożego miłosierdzia, potrzebnego w walce duchowej. Przeciwstawia się tej cnocie młodzieńcza zarozumiałość. Ona to lekceważy niebezpieczeństwo pokus, skutków uległości względem nich, lekceważy rady starszych, doświadczonych ludzi. Człowiek przez zarozumiałość bardziej kieruje się przyjemnością cielesną niż wyższymi wartościami.

Pracowitość jest pomocą w zachowaniu czystości. Grzech przeciwny pracowitości, czyli lenistwo, osłabia wolę człowieka. Młody człowiek powinien unikać bezczynności i duchowego ospalstwa. Brak dyscypliny powoduje słabość charakteru. Dlatego warto mieć nastawienie sportowca, który podejmuje ciągły trening dla coraz lepszych wyników. A my przecież naszą wolę musimy ciągle ćwiczyć!!! To, że kiedyś mieliśmy ją silną nie oznacza, że tak będzie zawsze. Pracowitość, umartwienie (np. post, rezygnacja z jedzenia, z tego, co lubię itd.), wysiłek fizyczny, wyrabia w nas siłę woli. Ludzie upadają tak łatwo w nieczystość, gdyż są bezwolni i niesie ich pożądliwość. A przecież dusza ma panować nad ciałem. Jeśli jesteśmy zajęci, wypełniamy określonymi obowiązkami plan dnia, nie mamy czasu na próżne myśli, bo określa nas trud życia.

Rozwojem czystości serca jest też wierne wypełnianie obowiązków stanu. Brak określenia w tej materii daje możliwość zdrady. Jeśli współmałżonek zaczyna kwestionować sakrament małżeństwa, szybciej zdradzi. Podkreślam, że obrona musi być natychmiastowa.

Bardzo ważne w rozwoju tej cnoty jest zachowanie ostrożności w myślach, rozmowach, dotyku. Należy unikać pobudzania tej pożądliwości. Nie pozwalać sobie na poufałość. Niektórzy muszą radykalnie odciąć się od mediów, które promują ten grzech. Czasem trzeba zmienić pracę, by nie narażać się na pokusy, gdy się jest słabym w stosunku do osoby, z którą się pracuje. Wytrwałość jest też istotna dla zachowania cnoty czystości, czasem trzeba nie przespać całej nocy, spędzając ją na modlitwie, umartwieniu i walce.

Wyraźnie należy powiedzieć, że nigdy nie można grzechu cudzołóstwa nazywać miłością!!! Owoce tego grzechu zawsze będą złe.

Obrona:

Walka bezpośrednia.

  1. Stanąć w prawdzie i uświadomić sobie, że za grzechem jest diabeł, który kusi
    i cieszy się naszą przegraną. Należy też uświadomić sobie upokorzenie
    z powodu tego grzechu, oraz prawdę, że to, czemu ulegam, tego jestem niewolnikiem.
  1. Uświadomić sobie obecność Bożą. Nie jestem sam w tej walce, że jest to Boża wojna, w której Bóg jest wodzem, a zwycięstwo dokonało się na krzyżu. Moim zadaniem jest stanąć przy moim Królu, który mnie wybawił i wybawi
    z mocy złego. Pomocne w tym może być przeniesienie się w myślach przed Najświętszy Sakrament lub do wnętrza sanktuarium maryjnego, gdzie przyrzekałem Bogu zachowanie czystości.
  2. Zacząć się modlić aż do skutku, aż do zwycięstwa, a tutaj szczególnie polecam Różaniec Święty, Koronkę do Bożego Miłosierdzia, akty strzeliste, a nawet wypowiadanie samych Imion świętych: Jezus lub Maryja.
  3. Należy pamiętać, że nawet jeśli myśli prowadzące do grzechu są bardzo intensywne i pobudzają ciało, nie muszę ulec grzechowi. Czasem warto odbyć w chwili pokusy nocne czuwanie.
  4. Pokropić mieszkanie, a szczególnie łóżko na którym śpię, wodą egzorcyzmowaną.

Działanie przygotowawcze do walki.

  1. Nauczyć się przewidywać schematy zła, gdyż się powtarzają i można je
    w początkowej fazie zatrzymać. Czyli mieć swoją strategię walki.

Na przykład zasypiając, pomyśleć o przyjęciu Komunii Świętej i odnowić swoje akty miłości do Jezusa i Maryi.

  1. Mieć nabożeństwo do Matki Bożej i podejmować wszelkie nabożeństwa do Niej. Pomocne w tym może być złożenie przysięgi zachowania cnoty czystości jako akt miłości do Maryi.
  2. Rozwijać nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu oraz często rozważać Mękę Pańską, która gasi pokusy cielesne (Koronka do Bożego Miłosierdzia, Droga Krzyżowa, Tajemnice Szczęścia, adoracja Krzyża itp.).
  3. Stosować sakramentalia: wodę egzorcyzmowaną, sól egzorcyzmowaną, Cudowny Medalik.
  4. Prosić księdza o wykonanie modlitw błagalnych lub egzorcyzmów w danym mieszkaniu. Również zamówić za siebie Mszę Św. w intencji Bogu wiadomej oraz innych prosić o modlitwę.

Fragment książki Niezbędnik Rodzinny


[1]Ks. Józef Wińkowski, Zarys Etyki i ascetyki katolickiej, Kraków 1947, s. 243.

Chociaż cnota umiarkowania jest już połączona z cnotą czystości, lecz uwikłanie ludzi w grzechy nieczyste w dzisiejszej dobie powoduje konieczność osobnego pouczenia w kwestii panowania nad popędem płciowym.
Cnota czystości jest wolnością od brudu grzechu zmysłowego. Daje to danej osobie radość i zdolność bycia mieszkaniem Boga. Dzięki tej sprawności duchowej są możliwe zdrowe więzi z osobami płci przeciwnej. Nie mając wewnętrznej skazy przez ciągłe upadanie w grzechy nieczyste, dana osoba może zachować w sobie skarby duchowe. Jeśli jednak młody człowiek ulegnie i będzie popełniał grzechy nieczyste, ugrzęźnie w poważny nałóg. Będzie to nieszczęściem jego duszy i ciała
i przyczyną licznych udręczeń. W przyszłości stanie się to powodem niezdolności do wierności w małżeństwie lub czystości w życiu duchownym.
Warto wymienić za Ks. Józefem Winkowskim skutki grzechu nieczystego: osłabienie wiary, brak elementarnego uszanowania dla rzeczy bożych, nieznośnie zaczynają ciążyć przykazania i modlitwa, Kościół oraz Msza św. staje się czymś obcym i zbędnym, z czasem powstaje niezdolność do nawrócenia. Cierpią też władze duchowe, objawia się w życiu brak równowagi i harmonii, brutalność. Osłabione zostają zdolności umysłowe, pamięć, skupienie, wyobraźnia, uczucia.
Z nieczystością związane są cierpienia moralne, pojawia się wyobcowanie, cynizm, samotność, obniżenie godności osobistej, niezdolność wypełnienia obowiązku, niemożność realizacji miłości Ojczyzny .
Fizycznie człowiek jest osłabiony aż do anemii, choruje na choroby serca, nerwice, choroby weneryczne, ma myśli samobójcze.

Rozwój cnoty czystości serca:

Każdy grzech rozpoczyna się w umyśle i sercu człowieka. Szczególnie w walce
o zachowanie czystości serca, walka duchowa rozgrywa się w naszych umysłach
i aktach woli. Jest to wewnętrzna wojna. W niej jesteśmy atakowani obrazami, skojarzeniami, wyobrażeniami, które mają nas prowadzić do upodobania
w nieczystości i pragnieniu grzechu. Dopóki te wszystkie miraże obiecujące nam szczęście przez grzech, są tylko atakiem na naszą duszę i nasza wola z tym się nie zgadza, mamy do czynienia z pokusą. Jednak kiedy pojawia się szukanie grzesznej przyjemności za zgodą naszej woli, mamy do czynienia już z upadkiem. Naszym obowiązkiem jest wyraźny i natychmiastowy sprzeciw względem grzesznych myśli. W tym celu potrzebne są zdecydowane akty rozumu i woli. Jeśli tego nie uczynimy, następuje pobudzenie cielesne do grzechu. Tu ważne są nawet sekundy, by radykalnie odciąć się od możliwości popełnienia grzechu. Tak jak pożar łatwiej zgasić na początku, tak również pożądliwość cielesną, zanim zacznie płonąć cały człowiek. Rozwój tej cnoty polega na unikaniu pokus, a jeśli są, na natychmiastowym ich pokonywaniu przez wypełnianie umysłu wizerunkiem Jezusa lub Maryi oraz Słowem Bożym. Kontemplacja świętych wizerunków jest w tej sytuacji uzdrowieniem, ponieważ zastępuje złe obrazy i wyobrażenia. Także umysł człowieka powinien być zajęty rozważaniem Słowa Bożego. Dlatego rozmyślanie nazywa się mistrzynią życia duchowego, gdyż udziela nam możliwości trwania w Bogu. Jak ciało potrzebuje pokarmu i wody, tak umysł potrzebuje pokarmu dobrych myśli. Nasza dusza, niezajęta przez Boga, w jakimś sensie leniwa, zostaje zagospodarowana przez złego ducha nieczystymi myślami.

Środki rozwoju cnoty czystości dzielimy na nadprzyrodzone i przyrodzone.

Nadprzyrodzone:

  • do nadprzyrodzonych należy częsta spowiedź oraz przyjmowanie Komunii Świętej.
  • Szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej, do Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej oraz do świętych, którzy odznaczyli się heroiczną cnotą czystości lub są jej szczególnym przykładem, np: św. Antonii, św. Stanisław Kostka, bł. Karolina Kózkówna. Są oni wtedy szczególnymi wspomożycielami w walce o czystość serca.
  • Ćwiczenie się w ciągłej pamięci o obecności Bożej. Uświadomienie sobie, że Bóg mnie widzi, a ja jestem przed Nim.
  • Ćwiczenie się w cnocie Bojaźni Bożej i pobożności.
  • Stosowanie sakramentaliów.
  • Dążenie do świętości i złożenie przed Bogiem przyrzeczenia lub ślubów, że chcę i muszę być i będę czystym, oraz że nigdy, licząc na Bożą pomoc, nie mogę ulec temu grzechowi. To przekonanie i decyzję woli trzeba ponawiać przy porannym pacierzu, a także wieczornym rachunku sumienia i modlitwie, podczas pielgrzymki do maryjnego sanktuarium itd.
    Jeśli jeden dzień jest zwycięski, to potem miesiąc jest bez tego grzechu
    a następnie rok i całe życie. Jest to możliwe, bo Jezus Zmartwychwstał
    i uwolnił nas od śmierci, grzechu i niewoli złego. Wieniec chwały, nagroda życia w czystości, jest wielka. Dla niej warto podjąć największe boje. Zły duch pokonany odchodzi, potem powraca, więc jeśli kiedyś ulegliśmy temu grzechowi, musimy już do końca życia nad sobą czuwać.

Przyrodzone:

  • Praca nad zdobywaniem siły woli
  • Ciągła czujność nad sobą. Kontrolowanie myśli i odrzucanie złych, a przyjmowanie dobrych.
  • Kształcenie odpowiedzialności za swoją przyszłość. Człowiek, który pracuje nad sobą, nawet jeśli kiedyś ulegał temu grzechowi, dzięki łasce uświęcającej
    i współpracy z nią, może dojść do bohaterskiej czystości.
  • Rozwój cnót wspomagających czystość serca, pokorę, pracowitość, wytrwałość.
  • Wyrabianie szacunku do kobiet.

Pokora umożliwia nam ciągły dostęp do łaski, czyli Bożego miłosierdzia, potrzebnego w walce duchowej. Przeciwstawia się tej cnocie młodzieńcza zarozumiałość. Ona to lekceważy niebezpieczeństwo pokus, skutków uległości względem nich, lekceważy rady starszych, doświadczonych ludzi. Człowiek przez zarozumiałość bardziej kieruje się przyjemnością cielesną niż wyższymi wartościami.
Pracowitość jest pomocą w zachowaniu czystości. Grzech przeciwny pracowitości, czyli lenistwo, osłabia wolę człowieka. Młody człowiek powinien unikać bezczynności i duchowego ospalstwa. Brak dyscypliny powoduje słabość charakteru. Dlatego warto mieć nastawienie sportowca, który podejmuje ciągły trening dla coraz lepszych wyników. A my przecież naszą wolę musimy ciągle ćwiczyć!!! To, że kiedyś mieliśmy ją silną nie oznacza, że tak będzie zawsze. Pracowitość, umartwienie (np. post, rezygnacja z jedzenia, z tego, co lubię itd.), wysiłek fizyczny, wyrabia w nas siłę woli. Ludzie upadają tak łatwo w nieczystość, gdyż są bezwolni i niesie ich pożądliwość. A przecież dusza ma panować nad ciałem. Jeśli jesteśmy zajęci, wypełniamy określonymi obowiązkami plan dnia, nie mamy czasu na próżne myśli, bo określa nas trud życia.
Rozwojem czystości serca jest też wierne wypełnianie obowiązków stanu. Brak określenia w tej materii daje możliwość zdrady. Jeśli współmałżonek zaczyna kwestionować sakrament małżeństwa, szybciej zdradzi. Podkreślam, że obrona musi być natychmiastowa.
Bardzo ważne w rozwoju tej cnoty jest zachowanie ostrożności w myślach, rozmowach, dotyku. Należy unikać pobudzania tej pożądliwości. Nie pozwalać sobie na poufałość. Niektórzy muszą radykalnie odciąć się od mediów, które promują ten grzech. Czasem trzeba zmienić pracę, by nie narażać się na pokusy, gdy się jest słabym w stosunku do osoby, z którą się pracuje. Wytrwałość jest też istotna dla zachowania cnoty czystości, czasem trzeba nie przespać całej nocy, spędzając ją na modlitwie, umartwieniu i walce.
Wyraźnie należy powiedzieć, że nigdy nie można grzechu cudzołóstwa nazywać miłością!!! Owoce tego grzechu zawsze będą złe.

Obrona:

Walka bezpośrednia.

  1. Stanąć w prawdzie i uświadomić sobie, że za grzechem jest diabeł, który kusi
    i cieszy się naszą przegraną. Należy też uświadomić sobie upokorzenie
    z powodu tego grzechu, oraz prawdę, że to, czemu ulegam, tego jestem niewolnikiem.
  2. Uświadomić sobie obecność Bożą. Nie jestem sam w tej walce, że jest to Boża wojna, w której Bóg jest wodzem, a zwycięstwo dokonało się na krzyżu. Moim zadaniem jest stanąć przy moim Królu, który mnie wybawił i wybawi
    z mocy złego. Pomocne w tym może być przeniesienie się w myślach przed Najświętszy Sakrament lub do wnętrza sanktuarium maryjnego, gdzie przyrzekałem Bogu zachowanie czystości.
  3. Zacząć się modlić aż do skutku, aż do zwycięstwa, a tutaj szczególnie polecam Różaniec Święty, Koronkę do Bożego Miłosierdzia, akty strzeliste, a nawet wypowiadanie samych Imion świętych: Jezus lub Maryja.
  4. Należy pamiętać, że nawet jeśli myśli prowadzące do grzechu są bardzo intensywne i pobudzają ciało, nie muszę ulec grzechowi. Czasem warto odbyć w chwili pokusy nocne czuwanie.
  5. Pokropić mieszkanie, a szczególnie łóżko na którym śpię, wodą egzorcyzmowaną.

Działanie przygotowawcze do walki.

  1. Nauczyć się przewidywać schematy zła, gdyż się powtarzają i można je
    w początkowej fazie zatrzymać. Czyli mieć swoją strategię walki.
    Na przykład zasypiając, pomyśleć o przyjęciu Komunii Świętej i odnowić swoje akty miłości do Jezusa i Maryi.
  2. Mieć nabożeństwo do Matki Bożej i podejmować wszelkie nabożeństwa do Niej. Pomocne w tym może być złożenie przysięgi zachowania cnoty czystości jako akt miłości do Maryi.
  3. Rozwijać nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu oraz często rozważać Mękę Pańską, która gasi pokusy cielesne (Koronka do Bożego Miłosierdzia, Droga Krzyżowa, Tajemnice Szczęścia, adoracja Krzyża itp.).
  4. Stosować sakramentalia: wodę egzorcyzmowaną, sól egzorcyzmowaną, Cudowny Medalik.
  5. Prosić księdza o wykonanie modlitw błagalnych lub egzorcyzmów w danym mieszkaniu. Również zamówić za siebie Mszę Św. w intencji Bogu wiadomej oraz innych prosić o modlitwę.

Fragment książki Niezbędnik Rodzinny