List na grudzień 2022

Karłowacenie duchowe i sposoby wychodzenia z niego

Ten tytuł to metafora określająca duchową degradację człowieka.

W dzisiejszych czasach, gdzie środowisko duchowo i moralnie jest zniszczone, mamy do czynienia naprawdę z wielkimi problemami w rozwoju duchowym ludzi.

Możemy wyróżnić wiele czynników powodujących to zjawisko: błędy rodziców, własne, innych osób, środowiskowe.

1. Błędy wychowawcze rodziców.

Proces wychowawczy często nie jest domknięty, dokończony przez ojców i matki. Dziecko nie otrzymuje z różnych przyczyn tych potrzebnych, ostatnich szlifów, by jego życie było udane, przez co jest niedojrzałe w życiu dorosłym. Większość młodych ludzi zatrzymuje się w procesie rozwoju na oczekiwaniach. Zostają więc oni dorosłymi dziećmi. Nie umieją docenić pomocy rodziców lub przyjaciół, traktują to jak coś oczywistego.

Dorosłość dokonuje się wtedy, kiedy dana osoba zrozumie, że nie może wciąż oczekiwać czegoś od innych, lecz powinna im dać coś z siebie. Młody człowiek powinien wyjść z kokonu miłości własnej do zadań pełnionych w duchu służby, wtedy stanie się dojrzały. Aby nie być stale dzieckiem, ręce należy wyprowadzać od siebie, a nie wciąż, jak osoba niedojrzała, do siebie. Jeśli ktoś jest dorosły to podejmuje też odpowiedzialność nie tylko za siebie lecz za innych. Jeśli człowiek nie wyjdzie z kokonu miłości własnej i wciąż będzie skoncentrowany na sobie to nie przemieni się duchowo i wciąż pozostawać będzie w stadium larwy.

Ogólnie karłowacenie duchowe polega na braku doświadczenia mądrej miłości za strony matki, która nie rozpieszcza. Większość kobiet jest zniewolonych duchowo przez dzieci. Wyszły one z nich i narodziły się. Są jakąś częścią ich samych. Lecz przez bałwochwalcze przywiązanie nie potrafią stawiać im wymagań i ich egzekwować. Szczególnym negatywnym przykładem jest uzależniająca od siebie fałszywa miłość matki do syna!

To matki robią największą krzywdę swoim dzieciom rozpieszczając je i nie stawiając im wymagań. Nadopiekuńczość przynosi tragiczne żniwo. Dlatego dzieci uciekają od rodziców, by uratować się jako niezależne odrębne istoty pragnące być normalnymi, a nie zdominowanymi.

Karłowacenie duchowe jest też oczywiście z winy samego człowieka, jego zaniedbań i błędnej oceny sytuacji.

 Winą natomiast Ojca jaka występuje to Jego nieobecność w życiu dziecka. Brakuje tzw. jego ręki, która karmi (przekazanie światopoglądu), prowadzi (wyznaczanie celów do osiągnięcia) ale i karze (pociąga do odpowiedzialności).

2. Lenistwo duchowe.

Proces karłowacenia duchowego rozpoczyna się natychmiast, kiedy dana osoba porzuca codzienną modlitwę. Wtedy na czystej duszy pojawiają się małe kropki rdzy. Nieoczyszczona w sakramencie pokuty, rozprzestrzenia się całkowicie i następuje proces globalnej korozji – czyli zniewolenia duszy przez grzech.

3. Lekceważenie grzechów powszednich.

 Małymi kropkami rdzy na duszy, jest lekceważenie grzechów powszednich, lub też niedokładne wyznanie grzechów lub ich świadome lub nieświadome zatajenie. Jeśli np. ktoś wyspowiadał się z grzechu śmiertelnego, a nie wyznał, że też w tym niegodnym stanie przyjmował Komunię świętą, szybko powróci do tego grzechu, który chce porzucić. Trzeba też bardzo żałować za grzechy, to przyczynia się do przyjęcia łaski Bożego miłosierdzia, które chroni nas przed grzechami i pozwala nam wytrwać w łasce uświęcającej.

4. Zdominowanie przez innych.

Możemy to zaobserwować, przy braku możliwości podejmowania samodzielnych decyzji lub ich częste zmienianie. Ten problem występuje podczas złego kierownictwa duchowego. Głównie jest to błąd spowiedników, którzy uzależniają od siebie penitentów. Narzucają im swoją wolę i nie uczą ich samodzielnego rozeznawania. Dochodzi do tego jeszcze skrupulanctwo danej osoby i nie potrafi ona sama o sobie decydować. Biega ze wszystkim do spowiednika. Czuje się bezpieczna bo On za nią rozstrzyga problemy i myśli, że wypełnia wolą Bożą. Jest to smutne karłowacenie duchowe, w którym powstaje iluzja drogi doskonałości, która tak naprawdę jest drogą degradacji danej osoby. Kierownik duchowy ma za zadanie wysłuchać, podpowiedzieć oraz uczyć samodzielności w duchowej walce. Pod wpływem złego kierownictwa duchowego człowiek nie jest zdolny do dochodzenia do prostych wniosków, że wolą Bożą jest to co wynika z miłości Boga i bliźniego.

Problem zdominowania przez innych występuje też w małżeństwie. Jest to obecnie zmora tysięcy mężczyzn, którzy są pantoflarzami. Zostali tak zdominowani przez swoje żony, że bez ich zgody nie są wstanie nic rozstrzygnąć lub obiecać, a nawet wyjść z domu. W jakimś sensie przeszli przez długotrwałą psychiczną sterylizację za strony swych małżonek. Również nie mają mocy przebicia by przekazywać swoje sugestie i uwagi żonom. To prawdziwa, powszechna dziś tragedia. Kobiety pomijając funkcje męża i ojca swoich dzieci, tak naprawdę niszczą siebie. Stają się zaganianymi hartami w sprawach życiowych. Mają pretensje, że im nikt nie pomaga, chociaż biorą nadmiar obowiązków, które do nich nie należą.

5. Lęk przed opinią ludzką.

Człowiek też karłowacieje przez lęk przed opinią ludzką. Chęć dostosowania się i spełnienia presji oczekiwania ludzi, którzy są wokół nas może powodować, że rezygnujemy z prawdy i np. niesprawiedliwie kogoś oceniamy, lub po prostu przystajemy do ludzi złych. Ta osoba, która to czyni, wewnętrznie się kurczy i chociaż mogłaby kogoś obronić, czy wykorzystać swoją pozycję w danej społeczności na rzecz dobra, równa w dół. Jej wewnętrzny paraliż wynikający z lęku powoduje jej zniewolenie oraz zdziecinnienie.

6. Brak pracy nad sobą.

Karłowacenie duchowe następuje z powodu braku podjęcia wysiłku pracy nad sobą, by nawracać się i podejmować osobisty rozwój. Żadna wspólnota za nas tego nie zrobi. Możesz być w różnych grupach, jeździć na rekolekcje z wartościowymi księżmi. Lecz jeśli ty sam nie podejmiesz wysiłku zmieniania się na lepsze w sakramencie pokuty, nic ci to nie pomoże. Możesz być nawet przyjacielem świętej osoby, lecz jeśli jej nie posłuchasz oraz nie pozostaniesz pod jej wpływem, nic ci to nie pomoże.

7. Deformacja we wspólnotach religijnych.

Wynika z celowego działania by zatruć wiarę katolicką. Bardzo często zajmują się tym osoby zwiedzione i nie kompetentne, które wykładają teorie, a w praktyce same nie dążą do świętości. To problem ogromny, bo dziś w większości deformuje się ludzi zamiast kształtować w nich cnoty i rozwijać prawdziwą wiarę. Kiedyś nie istniało w ogóle takie pojęcie jak formacja. Mówiło się np. o wychowaniu do życia w rodzinie, podejmowaniu obowiązków wynikających z powołania. Wierzący trzymali się nabożeństw w kościele i przez spotkania z księdzem, lekturę duchową, pracę zawodową, dojrzałe przyjmowanie sakramentów świętych, wzrastali. W dzisiejszej formacji skupienie uwagi na sobie, z oderwaniem się od środowiska w jakim się żyje, pogłębia problem dysfunkcji rodzinnych i społecznych. Deformacja jaka ma dziś miejsce w niektórych ruchach religijnych w tzw. kościele katolickim przygotowuje ludzi do przejścia do sekt o podłożu protestanckim, Zielonoświątkowców oraz świadków Jechowy.

8. Brak właściwych celów życiowych.

Czasami sytuacja jest tak zła, że dana osoba do niczego nie dąży. Niczego nie chce. Albo jeśli ma jakieś założenia to tylko czysto materialne. Jest to dowodem utraty wiary w Boga. Człowiek bez celu przestaje dążyć do rozwoju oraz traci nadzieję. Bardzo szybko pochłania go bezsens życia, bo faktycznie życie bez Boga nie ma wartości.

9. Toksyczny wpływ środowiska.

Karłowacenie duchowe ma swoją potężną dynamikę z powodu upadłej kultury i przekazywanych treści. Ludzie oglądają to czego powinni się wstydzić. Poziom programów telewizyjnych lub internetowych jest tak niski, że można cofnąć się w rozwoju. Ludzie wchłaniają w siebie zło. Zatruwają się też przez jedzenie i picie tego co jest szkodliwe. Na przykład picie energetyków powoduje negatywne skutki duchowe i fizyczne. Jest na rynku taki napój, którzy ma symbol 666 przez potrójne umieszczenie na nim hebrajskiej litery FFF co oznacza Bestię i podobnie się on nazywa. Pamiętajmy o słowach św. Piotra człowiek jest niewolnikiem tego czemu ulega.

***

Jeśli chcemy przemieniać się na podobieństwo oblicza Chrystusa to uświadommy sobie, że z duchowej niedojrzałości wyzwolić nas może tylko Syn Boży. Jednak On chce z naszej strony zobaczyć podjęty wysiłek czujności i wyrzeczenia się grzechu w chwili pokusy. Jeśli nie będziemy się przykładać, pozostawi nas samym sobie, co będzie oznaczać całkowitą porażkę. Powrót do bagna grzechu. Niestety, jak umyta świnia wraca do błota, tak człowiek może wracać do tych samych błędów.

Aby dusza ludzka była piękna wciąż musi być rozświetlona łaską Bożą. Wymaga to od nas systematycznej pracy nad sobą w sakramencie pokuty. Nasza spowiedź nie może być powierzchowna, lecz ze wszystkich sił trzeba, z Bożą pomocą, wykluczyć powtarzanie się tych samych grzechów, szczególnie śmiertelnych. Trzeba być całkowicie Bogu ofiarowanym i żyć Jego miłością w sakramencie Eucharystii.

Dlatego uczymy się też ciągłego trwania w komunii z Chrystusem. Każdego dnia bez przerwy i w każdym czasie mamy spełniać nasze reguły moralne – Boże przykazania oraz wypełniać nasze modlitewne zobowiązania by dojść do modlitwy nieustającej w duchu i nie zapominajmy o obowiązkach stanu.

Wychodzenie z duchowego skarłowacenia to wzrastanie w Bożej Miłości, wyzwolenie z grzechów, rozwój komunii z Bogiem. Prawdziwa miłość jest tylko w Bogu, dzięki niej nasze życie staje się piękne. Uczymy się tej miłości przez ascezę. Na miarę przekreślania siebie, wybierania ostatniego miejsca, uniżenia, wzrasta w nas sam Bóg. Dostrzegamy wtedy innych ludzi, też ich potrzeby, umiemy ich lepiej słuchać.

Trzeba naśladować Jezusa Chrystusa by kompletnie i całościowo się rozwijać. By nie ulegać deformacji grzechu współpracując z łaską Bożą i upodabniajmy się do Syna Bożego i świętych, którzy poszli jego śladami.

Człowiek wzrasta kiedy czci Boga i jednoczy się z Nim jako Królem, wtedy otrzymuje siły od Niego oraz odkrywa swą wielką godność. Doświadcza też radości służby dla Niego, a On udziela jemu swojej wielkości, która miażdży słabości.