Katecheza na styczeń 2024

Prawdziwa Pobożność

Cnota pobożności jest związana z oddawaniem czci Bogu oraz z tym co z Nim związane, jak sacrum. Osoba, która posiada tą cnotę, w szczególny sposób jest wyczulona na to, co święte. Umie szanować również nie tylko sakramenty, ale i sakramentalia, szczególnie obrazy i rzeźby, będące wizerunkami Jezusa, Maryi i Świętych. Ukochanym duchowym środowiskiem życia osoby posiadającej cnotę pobożności są nabożeństwa.

              Pobożność trzeba w sobie rozwijać. Jej celem jest nasze zjednoczenie z Bogiem i oddawanie Mu czci. Ta cnota powoduje szybki wzrost świętości człowieka. Skutkiem jej działania jest przyjmowanie całego ogromu łask od Boga, między innymi przez liczne nabożeństwa w jakich osoba pobożna uczestniczy. Nie męczą jej one i praktykując je jest szczęśliwa jak ryba w wodzie. Pobożność daje nam możliwość odkrywania wielkiego bogactwa świata duchowego. Jest swego rodzaju zmysłem nadprzyrodzonym, który prowadzi nas do odkrywania skarbów jakie zawarte są w Chrystusie. Jednak ta cnota powinna współistnieć z innymi cnotami, gdyż może ona zejść na manowce.

              Musimy więc mówić o prawdziwej pobożności, tak jak św. Ludwik pisał o prawdziwym nabożeństwie do Matki Bożej. Pobożność zmieszana z pychą, lub brakiem umiaru, może łatwo stać się rygorystyczna lub dziwaczna, co zbyt często dziś można zobaczyć. Osoby fałszywie pobożne, lekceważą lub zwalczają inne osoby, które się z nimi nie zgadzają. Wyrokują o sprawach wiary z taką pewnością, jakby były doktorami Kościoła, a mają podstawowe zaległości w tych kwestiach. Są pseudonauczycielami, którzy coś usłyszeli lub przeczytali w internecie, lecz nie posiadają wiedzy całościowej. Czynią to w obronie wiary, a tak naprawdę ją wykoślawiają. Wcześniej czy później są w niebezpieczeństwie popadnięcia w błędy teologiczne. Prowadzą się sami i nawet kapłan tradycyjny nie jest dla nich autorytetem. Ich wyrocznią jest ich własne, rozbudzone ,,ja”.

Św. Franciszek Salezy w książce Filotea zauważa u ludzi wierzących problem z uchwyceniem prawdziwej pobożności. Ludzie ją rozumieją według własnej miary. Jak ktoś dużo odmawia pacierzy, to myśli, że pobożność na tym polega; jeśli ktoś dużo pości to myśli, że pobożność musi być właśnie taka. Jak ktoś daje duże jałmużny to myśli, że to w pobożności najważniejsze. Święty nauczyciel odpowiada, że prawdziwa pobożność opiera się na miłości Bożej i jest swego rodzaju żarliwością ducha[1].

Dlatego cnota prawdziwej pobożności powinna występować razem z cnotą bojaźni Bożej, roztropności, miłości bliźniego. Bojaźń Boża jest hamulcem dla pychy i dla braku umiarkowania, które mogą wykrzywić cnotę pobożności. Pamięć na obecność Bożą i wynikająca z miłości bojaźń, by nie obrazić Boga, powodują właściwe ukierunkowanie cnoty pobożności. Dzięki temu osoba pobożna jest zdolna przyjąć uwagi mądrych osób i skorygować własne błędy.

Roztropność daje człowiekowi racjonalne przesłanki do właściwego ukształtowania cnoty pobożności w odniesieniu do obowiązków stanu. Ta cnota kardynalna pomaga nam w kalkulacji zysków i strat. Oblicza, co jest bardziej Bogu miłe i zgodne z Jego wolą. Brak roztropności w praktykowaniu pobożności spowoduje duchowe anomalie. Nieroztropna kobieta zamężna będzie żyła jak zakonnica, a zakonnica jak osoba świecka, bez zachowania rad ewangelicznych. Dlatego cnota pobożności nie jest nigdy ucieczką od pracy, obowiązków małżeńskich itp.

Miłość bliźniego pomaga nam miłość, jaką mamy do Boga, skutecznie przenosić na braci i siostry, (…) albowiem ten, kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 J 4, 20). Miłość otwiera pobożność na pomoc innym i wrażliwość na sprawy jedności między ludźmi. W ten sposób cnota pobożności może owocować i nie jest zamknięta w sobie. Dzięki miłości bliźniego nie wprowadzamy konfliktów, zamieszania, co jest bardzo ważne! Dzięki temu działalność osoby pobożnej nie będzie powodować zamętu, lecz ogólną jedność, opartą na prawdzie i wspólnym dobru.

Natomiast u osoby fałszywie pobożnej zamęt i chaos będą stałym towarzyszem, co będzie powodować podziały na różne grupy i frakcje… Skutkiem czego będzie ruina jedności osób wierzących. Osoba fałszywie pobożna jest miotana pożądliwościami, takimi jak chęć władzy, dominacji nad innymi. Wynika to też ze zwykłej zarozumiałości. Wyjaśnia nam to szczegółowo św. Paweł: Jeśli ktoś naucza inaczej i nie trzyma się zdrowych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z pobożnością, jest nadęty, niczego nie pojmuje, lecz choruje na dociekania i słowne utarczki. Z nich rodzą się: zawiść, sprzeczka, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia, ciągłe spory ludzi o wypaczonym umyśle i którym brak prawdy – ludzi, którzy uważają, że pobożność jest źródłem zysku. Wielkim zaś zyskiem jest pobożność wraz z poprzestawaniem na tym, co wystarczy (1 Tm 6, 3-6).

 Z powodu, braku wyczucia sacrum oraz wspomnianych wyżej grzechów, pobożność jest rzadko spotykaną cnotą. Matka Boża Osuchowska w orędziu powiedziała, że dusze pobożne są wyśmiewane i lekceważone. Tak, dzieje się z powodu powszechnego kryzysu wiary w Kościele. Do kręgu osób prześladujących osoby pobożne, dołączają osoby fałszywie pobożne z powodu swojej ignorancji i ambicji. Św. Franciszek Salezy tłumaczy pochodzenie prawdziwej pobożności. Wypływa ona z wewnętrznej żarliwej miłości do Boga, a wyraża się na zewnątrz w postach, modlitwach, znoszeniu krzywd, posługiwaniu słabym, wspieraniu ubogich, czuwaniach w bezsenności, pohamowaniu gniewu, zwalczaniu namiętności, spełnianiu czynności przykrych[2]. Św. Franciszek Salezy pobożność nazywa królową cnót, blaskiem i kwiatem całego życia duchowego[3].

Rozwój cnoty pobożności:

– Każde dziecko już od małego powinno być uczone czci oddawanej Bogu. W rodzinie przed świętymi obrazami winna płynąć modlitwa: pacierze, godzinki, litanie, nowenny, ofiarowania. W domu czytać należy Żywoty Świętych itp. Od Komunii Świętej dziecko, ma wziąć udział w pierwszych piątkach miesiąca, następnie w nabożeństwie pierwszych sobót miesiąca. Równolegle ma uczestniczyć w codziennym nabożeństwie różańcowym, przynajmniej raz w miesiącu z rodzicami odprawić Drogę Krzyżową. Tradycją też może być raz w roku uczestnictwo w Misterium Męki Pańskiej.

– Rodzina winna mieć swojego świętego, który jest patronem rodziny. Niektórzy nawet pamiętają, by czcić Anioła, patrona swojej rodziny. Tak, jak mamy Anioła stróża, tak mamy również jako rodzina dodatkowo swojego opiekuna z nieba jak np. Tobiasz. Możemy też prosić Boga o specjalną pomoc Aniołów, gdy mamy konkretne zadania do wykonania. To minimalne wymagania do kształtowania pobożności w rodzinie.

– Za rozwój cnoty pobożności wśród wierzących głównie odpowiedzialny jest kapłan. On swoim przykładem czci Boga i tego, co związane ze służbą Bożą, rozbudza miłość wiernych do różnego rodzaju nabożeństw. Widać to w parafiach, gdzie przez pokolenia dobrej posługi księży w kościołach trwa kult Boży i zachowana jest cześć do Matki Bożej i świętych, trwające niezmiennie, chociaż czasem mijają setki lat. Kapłani mają też zadanie prowadzenia przez różne formy pobożności i orzekania o tym, czy są poprawne, czy nie. Ich rolą jako duszpasterzy jest nadawanie nabożeństwom właściwego kształtu w kulcie Bożym. Do tego zostali przygotowani przez studia teologiczne i uposażeni przez dary, otrzymane w sakramencie kapłaństwa. Wierni mają być im podlegli w tych sprawach.

– Zdaniem św. Salezego osoba, która chce wzrastać w pobożności powinna mieć przewodnika duchowego, który ją poprowadzi do wzrostu w tej cnocie[4].

Jednak dziś pojawili się księża fałszywie pobożni, którzy udają pozór tej cnoty, a tak naprawdę torują drogę dla kultu demona przez akceptację grzechu. Dziś ci pogubieni duchowni wprowadzają w kościołach bałwochwalczy kult bogini Matki Ziemi, oraz grzechy seksualne. Łamią oni odwieczną doktrynę katolicką i zmieniają nauczanie Kościoła. Celem tych działań w łonie katolicyzmu jest stworzenie miejsca dla fałszywego kultu. Św. męczennik Tomasz Becket, który przeciwstawił się schizmatyckim i heretyckim naukom króla Anglii Henryka II pisał: Bóg wzrost daje tylko temu, kto zasiewa w wierze Piotra i przyjmuje Jego naukę. Prawdziwy Piotr nie będzie nauczał inaczej niż ten, który go powołał, jego nauki nie mogą być dwuznaczne. Księża nigdy nie mogą błogosławić ludzi, którzy nie zrywają z grzechem. Błogosławieństwo jest darem Kościoła dla tych, którzy są godni tego daru i przyniosą jego owoc. Błogosławieństwo par homoseksualnych nie jest zgodne z doktryną Kościoła. Mogą je otrzymać osoby, które wyrzekają się swego złego postępowania i wstępują na drogę nawrócenia, czyli trwałego życia w łasce uświęcającej. Bardzo często przed otrzymaniem błogosławieństwa, osoby te przystępują do sakramentu pokuty. Podczas spełniania warunków dobrej spowiedzi czynią mocne postanowienie poprawy. Stąd nie istnieje możliwość błogosławieństwa par homoseksualnych, lecz indywidualnej osoby, która chce podjąć pokutę i nawrócić się. Błogosławieństwo pary wspólnie grzeszącej byłoby grzechem cudzym ze strony księdza i zgorszeniem dla innych osób.

Kościół nigdy nie tolerował grzechu, ani go nie błogosławił, gdyż reprezentuje Boga i Jego naukę zawartą w przykazaniach. Natomiast Kościół dawał zawsze szansę na przyjęcie odkupienia, kiedy grzeszny człowiek wierzył i żałował za grzechy.

Katolicka pobożność nie jest kolejną naklejką, przyklejoną na ścianę obok pentagramu lub Myszki Miki, lecz łączy się z głęboką przemianą życia.

Fałszywa pobożność, wprowadzana przez zagubionych księży, charakteryzuje się też swego rodzaju duchowym skąpstwem. Skąpi duchowo i leniwi, są bardzo powściągliwi, w praktykowaniu rożnego rodzaju nabożeństw, bardzo nieufni i oschli w stosunku do prywatnych objawień, nawet zatwierdzonych przez Kościół Święty. Trzymają się protestanckiej zasady sola scriptura – tylko pismo. Wyśmiewają oni ludzi pobożnych uważając się za lepszych. Ogałacają oni kościoły ze świętych obrazów, dokonując duchowej sterylizacji wystroju świątyń.

Niech Maryja – wzór cnoty pobożności – pomoże nam wchodzić po stopniach doskonałości tej cnoty, aż do samego nieba.


[1] Franciszek Salezy, Filotea, Kraków 2001, s. 19-21.

[2] Św. Franciszek Salezy, Filotea, dz. cyt., s. 22.

[3] Tamże, s. 24.

[4] Tamże, s. 26-27.